Tydzień z Anime: czwartek
Dziś poszło sprawniej niż wczoraj – good! Wyścigi z czasem nie są dobre dla mojego zdrowia ;) Ogółem aktualny sezon powoli zbliża się ku końcowi i tak się zastanawiam w jakiej formie przedstawić jego podsumowanie. Jak sami widzicie, nie publikowałam tym razem posta z serii „mid-season review”, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie śledziłam zbyt dużo anime na bieżąco w te wakacje – mimo to od paru dni dość sprawnie nadrabiam nówki, więc po niedzieli możecie się spodziewać wpisów podsumowujących niektóre letnie tytuły.
Teraz zaś zerknijmy na pozycję numer 4 :)
Tytuł: Hatenkou Yuugi
Ilość odcinków: 10
Data premiery: 5 stycznia 2008
Kategoria: Przygodówka, Dramat, Komedia, Fantasy, Tajemnica, Siły nadprzyrodzone
Opis: „Idź zobaczyć świat.” Po tych słowach, Rahzel, córka pochodząca z bogatej rodziny, zostaje wykopana z domu i wysłana na niespodziewaną wyprawę. Po drodze spotyka Heata i Alzeida, dwójkę mężczyzn o totalnie odmiennych osobowościach, każdy odbywający swoją własną podróż ku bardzo konkretnemu celowi. Rahzel to sprytna, uparta i pewna siebie dziewczyna, która za pomocą magii i intelektu stara się pomagać ludziom, na których natknie się podczas swojej wyprawy, przy okazji zwiedzając świat u boku nowych towarzyszy.
Opinia: Hatenkou Yuugi to kolejna, osobliwa produkcja na jaką się natknęłam ostatnimi czasy (mam wrażenie, że w tej serii „tygodnia z anime” przedstawiam wam same dziwy :)), a do jej obejrzenia głównie skłoniła mnie obsada (Takahiro Sakurai i Shinichiro Miki <3). Ma jednak pewien element, który ostatnio co raz częściej wydaje mi się rzadkością we wszystkim co wpada mi w ręce – mianowicie naprawdę przebojową główną bohaterkę! To niezwykłe jak Rahzel potrafi być zdolną, inteligentną i bystrą osóbką, jednocześnie nie popadając w przesadę, ani stereotypy Mary Sue. Nasza czarnowłosa i niebieskooka wariatka umie o siebie zadbać, skopać tyłek komu trzeba, czy błysnąć pomysłem – to bez dwóch zdań silna (ale i bardzo ludzka/prawdziwa) kobieta, którą się świetnie ogląda. Jej kompani także bynajmniej nie są chłopcami do bicia, zaś ich charakterki bardzo ładnie kontrastują z pewną siebie Rahzel. Oglądanie wymiany zdań między dziewczyną, a do bólu spokojnym Alzeidem, czy przesadnie ekspresyjnym Heatem dostarcza sympatycznej rozrywki oprawionej odpowiednią dawką śmiechu ^^ Fabuła sama w sobie jest dosłownie „epizodyczna”. Kolejne odcinki pokazują podróż bohaterów przez najróżniejsze miasteczka i wioski, gdzie zawsze znajdzie się jakiś problem do rozwiązania, a jeśli go nie ma, cóż… nasza ekipa ma tendencję do notorycznego pakowania się w kłopoty ;) Tu trzeba wyegzorcyzmować ducha, tam pomóc gorączkującemu się małolatowi, a gdzieś indziej rozwiązać tajemniczą zagadkę – ciężko narzekać na nudę. Poszczególne wątki nie łączą się ze sobą praktycznie niczym, oprócz widocznie rosnącej więzi między postaciami, tym samym oglądanie Hatenkou Yuugi to bezbolesny proces, gdzie można włączać następne epizody kiedy tylko przyjdzie nam na to ochota (choć zaznaczam – osobiście z zapałem pochłonęłam całą dyszkę na raz :)). Muszę jednak przyznać, że anime to ma pewien spory problem – mimo że ogromnie mi się podobało, nie mogę zaprzeczyć, iż funkcjonuje ono głównie jako reklamówka swojego mangowego oryginału. Na mnie podziałało i po zakończeniu czym prędzej zabrałam się za komiks, który pokazuje prawdziwy potencjał drzemiący w tym tytule. Seria TV zamienia kolejność wątków oraz pomija spore partie materiału (jak moment, gdy nasza trójka się poznaje, co wydaje mi się dość dziwną decyzją), jednak zrobione jest to tak sprytnie, że zaskoczeni zmianami jesteśmy dopiero przy czytaniu, ponieważ oglądając nie doświadcza się uczucia, iż coś fabularnie nie gra. Tak więc jeśli poszukujecie dobrej przygodówki, łączącej w sobie charakterystyczne postacie o silnych osobowościach, nutkę tajemnicy i powagi oraz sceny skłaniające do filozoficznej debaty nad życiem, to bierzcie się za Hatenkou Yuugi w ciemno!
Cheers~! :*
Posted on 11 września 2014, in Anime, Eventy, Kalejdoskop, Recenzje and tagged Anime, Dazzle, Hatenkou Yuugi, informacje, opis, recenzja. Bookmark the permalink. 4 Komentarze.
Ooo, świetnie, świetnie, zawsze to omijałam, bo opis nie brzmi zbyt interesująco, ale mnie przekonałaś :) Tylko czemu oniwszyscy troje tacy brzydcy ;_;
Tu Ci przyznam rację, na screenach/plakatach HY nie prezentuje się zbyt zachęcająco (trochę też przez to omijałam ten tytuł, ale ciii :)), ale w ruchu definitywnie robi dużo lepsze wrażenie. Jakoś przy oglądaniu już nie narzekałam na aspekty wizualne ^^ Za to prawdziwy cios w twarz jest w momencie, gdy otwierasz mangę – to dopiero ma strasznie dziwaczną kreskę O.o
Pozdrawiam ^^
GOD DAMN. Jak to zrobiłaś Shouri? Podczas mojej paroletniej przerwy od anime parę razy próbowałem wrócić do oglądania wybierając absolutnie losowe serie. I pamiętam, że obejrzałem tego pare odcinków wtedy, i jakoś od dwóch lat próbowałem sobie przypomnieć co to za seria. I TO JEST TO. Dzięki wielkie, naprawdę mnie to męczyło przez ostatnie parę lat.
Hahaha to widzę, że dobrze trafiłam z doborem serii ;) Jeśli jednak miałabym być szczera, a HY choć trochę Ci się podobało – go read the manga! Bije anime na głowę :)