Sezon wiosenny ’16 – część 2
Chociaż pogoda za oknem nie sprzyja dzisiaj wiośnie (przynajmniej u mnie jest szaro, buro, ponuro i ciągle pada), a w przeciwieństwie do poprzedniego weekendu, tego nie mogę spędzić wygrzewając się na ławeczce w ogrodzie, przynajmniej mam wymówkę, żeby zaszyć się przy grzejniku z herbatą i zamienić notkę ze szkiców na konkretny wpis. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, tak?
No to jedziemy dalej z tymi nowościami: sprawdźmy Sousei no Onmyouji i Endride.
OPINIA: Od samego początku wiedziałam, iż Sousei no Onmyouji jest czymś „w moich klimatach”, ale z racji na kilka innych tytułów, które zdawały się rokować bardziej, podchodziłam do niego z hamowaną ciekawością. Jak jednak wiemy, los bywa przewrotny i zwykle robi nam na przekór – tym samym stwierdzam, że na sprawdzone przeze mnie (póki co) 7 serii, właśnie Twin Star Exorcists podobało mi się najbardziej. Anime to jest action-shounenem obracającym się wokół tematyki onmyouji, czyli ezoterycznej sztuki zajmującej się różnymi „paranormalnymi” sprawami: od przepowiadania przyszłości, po wypędzanie złych duchów i na tym drugim aspekcie się tutaj skupimy. Główny bohater to 14-letni geniusz w dziedzinie egzorcyzmów, jednak przez pewną traumę z przeszłości, całkowicie zarzucił dalsze praktykowanie. Jego nastawienie szczęśliwie powoli zaczyna się zmieniać po spotkaniu z Benio – również egzorcystką – która pełna jest niezachwianej woli walki. Jak można się domyślić, dwójka ta początkowo zdaje się niezbyt dobrze dogadywać lecz, czy tego chcą czy nie, związani są więzami przeznaczenia. Mówicie: nic odkrywczego? Mówicie: typowy shounen? I macie rację. To nie jest nic, czego byśmy już nie widzieli w tej czy innej formie, ale ile tak naprawdę widzimy w naszych czasach oryginalnych pomysłów? Otóż to. Dlatego skupmy się na tym, że wersję jaką serwuje nam Sousei no Onmyouji po prostu mega fajnie się ogląda! Walki są naprawdę dynamicznie zrobione, plus oprawiono je w dość specyficzne wstawki graficzne, które dodają im smaczku. Muzyka trochę kojarzyła mi się z OSTem do Noragami, co akurat tutaj się świetnie sprawdza, bo jeśli miałabym Egzorcystów Bliźniaczej Gwiazdy do czegoś przyrównać, Nora byłaby jednym z moich pierwszych wyborów. Tym samym po naprawdę pozytywnym pierwszym wrażeniu, skusiłam się na mangę… i muszę powiedzieć, że zapowiada nam się dużo dobrej zabawy! Seria ta w oryginale serwuje szybko rozwijającą się fabułę, sympatyczne postacie, delikatny wątek miłosny (sporo „awwwwww” momentów), ale też nie stroni od brutalnych motywów i pokaźnej ilości krwi (people die, a lot). Aktualnie wyszło 30 rozdziałów, stąd też moje wielkie zaskoczenie kiedy przeczytałam, iż anime zaplanowano na 4 cour (czyli rok emisji, ~52 odcinki) – czeka nas wiele fillerów, co, w zależności jak to zostanie zrobione, może wyjść na plus, tudzież na minus serii. Staram się jednak być dobrej myśli – historia w mandze pędzi na łeb na szyję (już w 18 rozdziale jest 2-letni time-skip), to i trochę większe rozbudowanie świata w ogólnym rozrachunku ma szansę okazać się niezłym pomysłem. Definitywnie z wielkim entuzjazmem będę wyczekiwać kolejnych epizodów Twin Star Exorcists – to (na razie) lekka seria akcji, przy której można się dobrze bawić. Manga natomiast ekspresowo podbiła moje serce :)
WSTĘPNA OCENA: 8
OPINIA: Ostatnimi czasy zrobił nam się wysyp serii fantasy – niby nie powinnam narzekać, bo to gatunek przeze mnie lubiany, ale niestety większość tych tytułów wpada co najwyżej do szufladki podpisanej „ani ziębi ani parzy”. Endride już na starcie wydawał się kolejnym kandydatem do zagrzania sobie w niej miejsca… i rzeczywiście póki co to właśnie do niej bym go wrzuciła. Dostajemy energicznego nastolatka mieszkającego z mamą archeolog i tatą wynalazcą, który pochłonięty swoimi badaniami, zaniedbuje swoją rodziną. Z tego też powodu nasz bohater, Shun, postanawia sprawić mu wizytę w pracy – zamiast jednak szczerej rozmowy między ojcem a synem, znajduje w biurze mężczyzny kamień szlachetny (i zaznaczmy – minerały są jego dziwnym fetyszem), który po dotknięciu otwiera przejście do innego świata, tam natomiast spotyka chłopaka będącego drugim MC – księcia chcącego zemścić się na aktualnym królu za zamordowanie mu ojca (wcześniejszego władcy). Strasznie to takie… miałkie. Absolutnie nic nie robi tu wrażenia. Grafika jest ok, muzyka jest ok, bohaterowie nie wkurzają, ale też nie budzą głębszych emocji. O ile też zawsze uwielbiam motywy męskiej przyjaźni, tutaj chemia między postaciami zbytnio do mnie nie trafia (nie mają się też co martwić osoby uczulone na gay vibes – ja tam ich nie zauważyłam). Motyw broni przywoływanej myślą (tudzież „wyciąganej z siebie”) jest akurat zawsze fajny, ale ciężko pozbyć mi się wrażenia, iż został lepiej wykorzystany choćby przez ostatnio wypuszczone OVA do Final Fantasy XV (które zdaje się bardziej reklamą, niż konkretnym tytułem). Ogółem Anglicy mają idealne słowo jakie użyłabym w odniesieniu do Endride: „underwhelming”. Muszę przyznać, że przy mojej już sporej karierze oglądania anime, chyba najbardziej irytują mnie właśnie te przeciętne serie – nad dobrymi można się zachwycać, na złe narzekać, a co zrobić z takimi, które zapomina się w chwilę po obejrzeniu? To tak jakby człowiek poszedł się przejść, zamyślił w trakcie marszu, a po powrocie do domu nie był za bardzo w stanie opowiedzieć co widział – ot, pamięta tylko, że rzeczywiście gdzieś spacerował. Tu po 3 dniach też jestem sobie w stanie przypomnieć ledwie zarys tego co doświadczyłam, fakt ten zaś tylko podkreśla brak efektu „wow”. Nie jest jednak per se „źle”, więc daję mu jeszcze jeden odcinek na rozkręcenie się. Ci jednak, których Endride zainteresował, ucieszą się na wieść, iż został zaplanowany na aż 24 epizody.
WSTĘPNA OCENA: 5+
Cheers~! :*
Posted on 10 kwietnia 2016, in Anime, Pierwsze Wrażenie and tagged 2016, Anime, Endride, Pierwsze Wrażenie, Sousei no Onmyouji, Twin Star Exorcists, wiosna. Bookmark the permalink. 8 Komentarzy.
Pierwszy odcinek Sousei no Onmyouji zrobił na mnie pozytywne wrażenie i naprawdę fajnie się ogląda. Bohaterowie są ciekawi i w pewnym sensie do siebie pasują. Rzuciłem też okiem na mangę, ale poważniej wezmę się za nią jak będę miał więcej czasu. Wystarczy, że już jeden tytuł nadganiałem ostatnio a mianowicie Boku no Hero Academia. Mimo, że początkowo nie byłem jakoś bardzo zainteresowany tym tytułem, to gdy zobaczyłem pierwszy odcinek anime bardzo mi się spodobał, a potem manga mnie tak pochłonęła, że w ciągu jednego dnia przeczytałem 85 rozdziałów.
Chociaż Sousei no Onmyouji spodobał mi się to w tym sezonie na razie moim numerem 1 jest Re Zero…, a Onmyouji na miejscu 2. Trzecie miejsce należy do Boku no Hero Academia.
Powiem tak – co mnie pozytywnie zaskoczyło czytając mangę to fakt, że choć opis sugeruje tu trochę związek „from hate to love” (pamiętam jak wspominałeś, że za tym nie przepadasz), w rzeczywistości tak bym tego nie zaklasyfikowała. Te ich początkowe „przepychanki” to bardziej kwestia dumy i niechęci w przyznaniu pewnych rzeczy, niż prawdziwa wrogość. Jak to przetrawią, okażą się naprawdę zgraną drużyną, a uroczych scen też nie zabraknie. Pytanie tylko brzmi ile anime zajmie dojście do tego momentu, bo tak jak pisałam, w komiksie fabuła gna na łeb na szyję, a tu mają być podobno dołożone te „fillerowe” wstawki.
Hmmm moje top 3 też na chwilę obecną tak się prezentuje (z tym, że 1.SnO, 2.Re:Zero, 3.BnHA), ale mam jeszcze kilka serii do sprawdzenia, więc ostateczną decyzję zostawiam na później :)
Pozdrawiam ^^
Chyba jedyne na co czekam w tym sezonie to Boku no Hero Academia, dlatego jestem ciekawa Twojej opinii ;) Flying Witch wydaje się też obiecujące :D
Ale tak to raczej krucho w tym sezonie…
No chyba że Ty coś dobrego wypatrzysz, że aż będzie miło pooglądać!
Boku no Hero Academia definitywnie warto obejrzeć – bardzo sympatyczna i fajnie zrobiona seria! Choć moim faworytem jest tu jednak Sousei no Onmyouji. Nie wiem jeszcze jak na dłuższą metę wypadnie anime, ale manga jest świetna ^^ Flying Witch oraz kilka innych tytułów mam ciągle do sprawdzenia, więc liczmy na to, że jeszcze uda się tutaj wyłuskać jakąś perełkę ;)
Pozdrawiam ^^
SoO przypomina mi trochę rental magica??(pewnie znowu tytuł przekręcam) z tą różnicą że tam bohater miał przeklęte oko a tu ramie :)
Rental Magica! Miałam to kiedyś obejrzeć – dzięki za przypomnienie… chociaż nie wiem kiedy znajdę na to czas. Definitywnie potrzebuję wakacji od życia ;p
Pomijając to, że ogólnie jeszcze prawie wcale nie wgłębiałam się w to, co serwuje nam nowy sezon, to Sousei no Onmyouji planowałam sobie raczej odpuścić. A tu niespodzianka! Teraz jestem naprawdę ciekawa tej serii. Z kolei z Endride dam sobie spokój. ;)
SnO – bardzo fajne jeśli lubi się shouneny ;D Cud miód orzeszki jak super sceny akcji są zrobione.
Z Endride natomiast masz rację – jestem już po drugim odcinku i nie zmieniam opinii. Definitywnie jest w tym sezonie co oglądać i nie ma co poświęcać czasu (szczególnie, jeśli się go nie ma wiele) na serię zwyczajnie przeciętną, dlatego sama też już raczej więcej do niej nie wrócę.
Pozdrawiam ^^