Tydzień z Anime: poniedziałek
No to zaczynamy :) Trochę zamarudziłam, bo ciężko mi było się pozbierać po nowym rozdziale Fairy Tail (cały fandom się hiperwentyluje po 399 XD), ale nie ma co panikować – notka jest, a i kolejne będą, choć dodaję malutkie sprostowanie, o którym zapomniałam wczoraj, mianowicie wpisy nie będą się pojawiać o żadnej wyznaczonej godzinie, bo raczej chcę je pisać na bieżąco, a to oznacza, że jednego dnia wypadną na wcześniejszą, a innego na późniejszą porę. Tak to już jest w domu, że zawsze znajdzie się milion rzeczy do zrobienia, akurat wtedy, gdy człowiek ma coś zaplanowane – ale co ja mówię, na pewno znacie to doskonale :)
W każdym razie żeby już dłużej nie przeciągać, zapraszam na tytuł numer 1 ^^
Tytuł: Sora wo Miageru Shoujo no Hitomi ni Utsuru Sekai
Ilość odcinków: 9
Data premiery: 14 stycznia 2009
Kategoria: Akcja, Dramat, Fantasy
Opis: By ocalić Magiczne Królestwo i Niebiosa oraz odbudować strumień akuto, magicznej energii zawartej we wszelkim istnieniu, Król Munto musi zdać się na wizję, której doświadczył i odnaleźć w normalnym świecie dziewczynę o imieniu Yumemi. Jest ona normalną gimnazjalistką z jednym wyjątkiem – jako jedyna potrafi zobaczyć latające w przestworzach wyspy Niebios. Kiedy nagle pojawia się przed nią Munto, musi ona zmierzyć się z własnym strachem oraz przemyśleć odpowiedzialność wobec świata, jaka na niej spoczywa.
Opinia: Czyli „Świat Odbity w Oczach Dziewczyny Patrzącej w Niebo” lub po prostu „Munto”, bo tak właśnie początkowo zwała się ta seria, gdy została wypuszczona w formie OVA. Ich jednak nie trzeba oglądać, ponieważ jest to kompilacja materiału z serii TV, którą chcę wam przybliżyć, w formie dwóch 50 minutowych odcinków specjalnych oraz półtora godzinnego filmu. Co dostajemy razem z pakietem 9×25 min? Najważniejsze: bardzo sympatyczną opowieść fantasy. Jako fanka gatunku, naprawdę cieszę się na wszystko co można pod niego zaklasyfikować, ponieważ o dziwo nie ma tego dużo. Tym razem Kyoto Animation (tak tak, to oni stoją za tą króciutką serią, choć po kresce nie da się tego powiedzieć, bo to jeszcze czasy, gdzie nie wszystko od nich wyglądało jak klon K-ON!’a ;P) funduje nam wycieczkę do magicznego świata usytuowanego na magicznych wyspach latających nad naszymi głowami. Energia, która je utrzymuje w powietrzu zaczyna jednak słabnąć, a Munto i Yumemi to jedyne osoby, które mogą coś na to poradzić i to tylko w przypadku, gdy połączą siły i zdecydują się wspólnie przyjść światu z odsieczą (łatwo się domyślić, że obejmuje to bardzo leciutki, acz kochany akcent romantyczny ^^). Opowieść dzieli się na dwie części – 4 odcinki to pierwszy wątek, a pozostałe 5 drugi – w obu zaś dominują motywy odpowiedzialności, determinacji, przyjaźni, poświęcenia oraz odnalezienia samego siebie. Można je bardzo łatwo rozróżnić po dzielącym je time-skipie oraz radykalnej zmianie kreski, tak więc jeśli zdarzy się wam narzekać na dość specyficzny wygląd początku całej historii, to nie martwcie się, wkrótce zmieni się on na coś delikatniejszego i milszego dla oka ^^ Jakkolwiek jednak dobrze mi się Sora wo Miageru… oglądało, tak nie da się nie widzieć wad tej produkcji – przede wszystkim fakt, że jest tak krótka sprawia, iż nie dostajemy coś przesadnie odkrywczego, postacie nie przechodzą jakichś wielkich przemian wewnętrznych (no, może za wyjątkiem Yumemi) oraz trzeba przyswajać szybko sporą ilość informacji, by nie pogubić się w tym co się dzieje. Sęk jednak w tym, że zabierając się za takie anime, nie szuka się oświecenia, a raczej sposobu na spędzenie relaksującego wieczoru i do tego tytuł ten nadaje się idealnie: jest ładnie, sympatycznie i dużo się dzieje, czyli w sam raz, by miło i niezobowiązująco oderwać się od rzeczywistości, na moment wsiąkając w ślicznie zanimowane magiczne bitwy, fajny wątek przyjaźni oraz dać się rozerwać naszemu wewnętrznemu shipperowi ;) Po za tym… Daisuke Ono jako Munto brzmi po prostu świetnie!
Cheers~! :*
Posted on 8 września 2014, in Anime, Eventy, Kalejdoskop, Recenzje and tagged Anime, informacje, Munto, Munto: Toki no Kabe wo Koete, opis, recenzja, Sora wo Miageru Shoujo no Hitomi ni Utsuru Sekai, Tenjou-jin to Akuto-jin Saigo no Tatakai, Tydzień z Anime. Bookmark the permalink. 13 Komentarzy.
Już chciałam zacząć hiperwentylować, że napisałaś o czymś, o czym nigdy nie słyszałam, ale zerknęłam na MALa i mam to już wrzucone do backlogu. Razem z 455 innymi anime, yay.
Daisuke Sraisuke ostatnio mam trochę przesyt (i Hansa Seishuu i Jotaro Kujo, weś), na szczęście TAM GRA NORIO WAKAMOTO
Waaaa… moje kochane Munto :D Aż mi znowu ochoty na oglądanie narobiłaś (to nie ważne, że oglądałam to „milion razy” ;) po prostu to jest zbyt kochane by sobie odpuścić)
P.S. Witam z-powrotem i nie mogę się doczekać kolejnych nowych tekstów od Ciebie :)
@SStefania
Oj, nie wierzę, że kiedyś uda mi się trafić w coś o czym nie słyszałaś – to już jest lvl super mega nightmare hard xD
U mnie na szczęście ciężko przesyt seiyuu wywołać, no i mów co chcesz, ale Handa od Daisuke to jest samo złoto :)
@Monika (@monikaaa131)
Właśnie ostatnio też miałam ogromną ochotę na re-watch i sobie machnęłam combo OVA+film ^^ Tak jak piszesz – takie to milusie, słodkie i kochane, że ciężko sobie odmówić ;3
A dziękuję :*
Pozdrawiam ^^
Ja sie do anime fantasy zawsze zabieram jak pies do jeza, a nie wiem czemu, przeciez czesto trafiam na cos dobrego :) Mnie chyba zawsze troche przesadnie kolorowa grafika odpycha (zwolennicy minimalizmu cierpia na jaskrawowstretyzm :P). Mialam tak ostatnio przy romansie fantasy, niechetnie sie zabieralam, a okazalo sie super. Skoro 9 odcinkow to pewnie zerkne ;)
Moim zdaniem to jedna z tych serii, o których na co dzień się nie pamięta bo umysł zaprzątają inne hiciory. Gdy ktoś zapyta „podaj tytuł fajnego anime” to na język ciśnie się masa tytułów, ale nie Munto. Za to gdy człowiek ma chwilę spokoju by się zastanowić to przypomni sobie o Munto i stwierdzi, że to była mimo wszystko fajna seria niewiele ustępująca największym tego gatunku. Ech, taki już los sleeper-hitów, lubię sobie czasem powspominać takie niedoceniane serie różnych rodzajów, dzięki za przypomnienie o Munto ^^.
Fajnie, że wspomniałaś o udziale KyoAni, warto pamiętać, że kiedyś nie odcinali ciągle kuponów od jednego udanego stylu graficznego XD
Demyt, na wszystkich forach które czytam ( a czytam tylko jedno forum), uznawane jest to za zdecydowanie najgorszą produkcję od Kyo Ani. Mam zamiar się za to kiedyś wiziąść (ale najpierw muszę raczej zobaczy K-Ona).
A swoją drogą, Daisuke Ono właśnie gra rolę życia o której mało kto wie, bo mało kto ogląda JoJo https://www.youtube.com/watch?v=rdAQJBOHVfA .
@Suspicious Plum
Hahaha to ja znów zabieram się jak pies to jeża do wszystkiego o stonowanych barwach – od razu mam wrażenie, że taka konwencja celuje w zbytnią powagę serii i choć takie też są świetne, to jednak wolę te traktujące się w większym dystansem ^^ Polecam dać Munto szansę – niezobowiązujące i słodkie, a że ma dziury fabularne? Na niektóre elementy można przymknąć oko ^^
PS: Co to za romans fantasy oglądałaś, hmmm? (fanka gatunku here XD)
@Miras
Yhy, dokładnie ^^ Sama wpadłam na Munto zupełnym przypadkiem szukając jakiegoś randomowego anime z gatunku fantasy i od razu się zdziwiłam, że jak to jest możliwe, iż nigdy w życiu nie widziałam tego tytułu na oczy? ;)
@SaiEF
Hmmm… osobiście za najgorszą produkcję KyoAni uznałabym raczej absolutnie miałkie Tamako Market, a jemy-ciastka-i-pijemy-herbatę K-ON! też nie powalał na kolana i w moim osobistym rankingu Munto bije je na głowę (że już nie wspomnę o [uwaga, kontrowersyjna opinia, za którą pewnie zaraz mi się dostanie] Clannadzie, który wynudził mnie niemiłosiernie ^^”). Oczywiście wiadomo, że przy Sora wo Miageru trzeba na wiele rzeczy przymknąć oko, bo fabuła czasami ma ze sobą problemy, ale to ciągle ogromnie sympatyczny „patrzacz” na weekendowy wieczór :)
Jak dla mnie aktualna rola życia Daisuke to Handa z Barakamona – nie mogę się go nasłuchać w tym wydaniu ^^
Pozdrawiam ^^
Problemem Clannadu jest to, że jego wszystkie najważniejsze wątki zamyka drugi sezon, After Story. I jeśli obejrzałąś Clannad, a nie widziałaś After Story, to proponuje jak najszybciej naprawić ten błąd. Druga seria jest absolutnie świetna, i podejmują wątki, które rzadko się pojawiają w anime – życia po szkole, rodzicielstwa. No i rozwiązanie wątku z ojcem głównego bohatera do dziś uważam, za jedno z najlepszych rzeczy które przytafiły się anime.
Co za sympatyczny zbieg okoliczności…właśnie wczoraj skończyłam oglądać Munto, zaglądam na DU, a tu proszę notka z tym oto tytułem ! ;D
Jako że jestem świeżo po obejrzeniu serii to jedno mnie gryzie, dlaczego to jest tylko 9 odcinków?! Zdecydowanie za mało żeby opowiedzieć tą historię, przez to anime jest trochę nierówne, a charakter postaci jakby naszkicowany, jednak seria nadrabia baśniowym klimatem i oglądało się ją przyjemnie ^^
Ha, to się zgrałyśmy! :D

Taaa… też nad tym faktem płakałam, szczególnie, że były plany na kontynuację, a potencjał seria ma – był nawet plakat, o:
Ale cóż poradzić – dla poprawy nastroju można zrobić sobie re-watch za jakiś czas (jak to ostatnio zrobiłam oglądając combo OVA+pełnometrażówka). Swoją drogą, jeśli jeszcze nie widziałaś, to poszukaj sobie na yt dodatkowej sceny z pełnometrażówki – cały film to kompilacja drugiej połowy serii TV, ale ma dodaną, minutkową scenę po napisach :)
Pozdrawiam ^^
och, ale to nie jest tak, że nie lubię Daisuke Ono, to dobry aktor, tylko po prostu ostatnio bardzo dużo go słyszę, a nie kocham go tak bardzo jak Sugitę czy Sawashiro. No i mam drobny uraz bo on gra teraz Jotaro Kujo, którego w OAVkach grał mój ukochany Juurouta Kosugi ;)
Jedno wtrącenie na temat JoJo, czy możemy się zgodzić, że Ono ma lepsze ORA ORA ORA ORA?
Dla mnie najlepsze ORAORA ma Miyuki Sawashiro ;)