Sezon letni ’13 – przegląd cz.01 :)

Free+01

Nowy sezon w końcu zaszczycił nas swoją obecnością – jest to coś, czego nie mogłam się doczekać, no bo wakacje! :D Co prawda większość serii, na które czekam jeszcze nie wyszło, ale udało się nazbierać trzy anime – wystarczająca ilość na notkę.

Nad czym się więc dzisiaj poznęcamy? Przed nami tajemnicza Danganronpa: The Animation, ekranizacja otome zatytułowana Brothers Conflict oraz najgłośniejsza produkcja Kyoto Animation ostatnich miesięcy: Free!.

Danganronpa: Kibou no Gakuen to Zetsubou no Koukousei – The Animation – Odcinek 01

Danganronpa The Animation - 01

OPIS: Grupka 15 elitarnych uczniów z liceum zostaje przeniesiona do specjalnej, ekskluzywnej szkoły. Ukończenie jej gwarantuje ci sukces w życiu, jednak bardzo trudno tego dokonać. Dyrektorem jest niedźwiadek zwany Monokuma – wyjaśnia on, że proces ten zahacza o popełnienie morderstwa. Jedyny sposób to zabić innego ucznia i nie dać się złapać na przestępstwie. Jeżeli reszta uczniów odkryje tożsamość mordercy, tylko on zginie, jednak jeśli nie uda im się to zrobić, to zabójca odejdzie ze szkoły z dyplomem, reszta zaś straci życie. Kto spośród 15 przeżyję tą krwawą grę?

OPINIA: Można powiedzieć, że Danganronpa była jedną z tych serii, co do której miałam jakieś oczekiwania – i jak zwykle, jeśli na coś się nastawiasz, to masz pewne, że tego nie dostaniesz, co powyższe anime niestety potwierdziło. Zacznijmy od kreski, bo chyba to najbardziej mnie w oczy kole. Widziałam trailery, ale mimo to nie spodziewałam się, że będzie mi ona tak przeszkadzać. Projekt postaci jest niesamowicie prosty, zaś ich twarze wyglądają jak jakieś lalki – strasznie ciężko mi się do tego przyzwyczaić, ale o ile ten fakt jeszcze bym przełknęła, tak na ujęcia z profilu po prostu patrzeć nie mogę! Trochę szkoda, bo pod względem animacji jest ciekawie. Te wszystkie dramatyczne najazdy kamery, czy prezentacje postaci wyszły fajnie. Jakkolwiek by jednak nie wyglądała szata graficzna, najważniejsza jest fabuła i tutaj nie ma już tak źle. Motyw przewodni z zamknięciem piętnastki niczego nieświadomych uczniów w budynku, z którego nie da się wydostać jest wręcz sadystycznie interesujący ;) Póki co oczywiście grupka ta stara się współpracować i ani myśli skorzystać z odrażającej reguły „chcesz stad wyjść, musisz kogoś zabić”, ale wydaje się, że ich solidarność, która już na starcie za silna nie jest, pęknie lada moment. Problem jaki mogę tu wytknąć, to liczba bohaterów – mamy 15 różnych indywiduów, co jest dużą liczbą. Nawet nie starałam się zapamiętać jak się kto nazywał – do tego te parę minut, jakie każdy z nich dostał, póki co pozwoliły mi tylko stwierdzić, że najbardziej zainteresował mnie okularnik z głosem [mojego ulubionego :*] Akiry Ishidy oraz spokojna dziewczyna o srebrnych włosach i fioletowych oczach ^^ Co do seiyuu – Megumi Ogata grająca głównego bohatera, Naegiego, trochę irytowała. Mam nadzieję, że to tylko kwestia przyzwyczajenia i później będzie już lepiej. Nie sądziłam też, że kiedykolwiek powiem coś takiego, ale wzdychanie, jąkanie się i rumienienie od samego patrzenia na siebie, aka zaczątki wątku miłosnego między Naegim, a jego dawną znajomą Maizono wywoływały u mnie przewracanie oczami. Z drugiej strony soundtrack prezentuje się bardzo fajnie ze sporą ilością dynamicznych utworków. Do tego anime podobno jest bardzo wierne [zaznaczmy: bardzo popularnej] grze, na której jest oparte. To też sprawia, że MAL aż pęka w szwach od pozytywnych komentarzy (w dużej ilości: fanów gry) pod pierwszym odcinkiem, a ja nie mogę pozbyć się wrażenia, że dostałam coś bardzo przeciętnego. Powiem wprost: na chwilę obecną w ogóle nie czuję się wciągnięta w Danganronpe (może wręcz trochę się nudziłam przy oglądaniu?) a to, że chcę sprawdzić następny epizod wynika bardziej z mojego uporu, niż faktycznego zainteresowania.

WSTĘPNA OCENA: -6

Brothers Conflict – Odcinek 01

Brothers Conflict - 01

OPIS: Ema Hinata to jedyna córka znanego podróżnika Rintarou Hinaty. Pewnego dnia dziewczyna dowiaduje się, że jej ojciec planuje się powtórnie ożenić – jego wybranką jest odnosząca sukcesy projektantka mody Miwa Asahina. Jako że nasza bohaterka nie chce im przeszkadzać, razem ze swoimi jedenastoma przybranymi braćmi wprowadza się do posiadłości Sunrise Residence (Rezydencji Wschodzącego Słońca). Mieszkanie pod jednym dachem daje początek romantycznym uczuciom pomiędzy Emą a braćmi Asahina.

OPINIA: W nowym sezonie nie mogło zabraknąć tytułu, który wywlókłby na świat masochistyczną stronę mojej osobowości xD Seria pod tytułem: „Shouri ogląda kolejną ekranizację otome”, odcinek 16427262415 ;P No ale proszę was – kto nie chciałby zerknąć na chociaż pierwszy odcinek serii, gdzie Hiroshi Kamiya gra wiewiórkę? Powtórzę: Kamiyan to WIEWIÓRKA :D Oczywiście można się było spodziewać, że Brothers Conflict nie będzie niczym ambitnym. Mamy bohaterkę, która może nie jest aż taką niemową jak ta w Amnesii, ale też super wspaniałego wrażenia sobą nie zrobiła, bo brzmi tak trochę bez emocji. Dorzućmy do tego kilka cliché, jak np. to, że nasza Ema musiała dostać gorączki, zemdleć i dać jej nowym kandydatom na męża braciom okazję, by się nią mogli zaopiekować i mamy mieszankę doskonałą do stworzenia serii, będącej niczym więcej jak „guilty pleasure” dla oglądających ją Pań (bo powiedzmy sobie szczerze – jakoś nie wyobrażam sobie facetów, którzy by to przeżyli ;)). Jak to jednak wygląda z tymi jej braćmi? Sama nie do końca się orientuję, bo jest ich aż 13 ^^” Ignorując jednak kłopot związany z zapamiętam imion trzynastki biszów, którzy z mijającymi minutami wyrastali na ekranie niczym grzyby po deszczu, okazali się oni dość rozpoznawalni, bo jak to w tego typu romansach bywa, każdy z nich to inny typ osobowości. Od bardzo bezpośrednich podrywaczy, po osobniki miłe i spokojne. Od lat 10, po 31. Jak można się domyślić, wielką siłą tejże produkcji są seiyuu – mamy tu tyle znanych nazwisk, że aż głowa boli. Wszystkie sławy rynku takie jak chociażby Kenichi Suzumura, Daisuke Namikawa, czy Daisuke Ono zostały przyszywanymi braciszkami naszej bohaterki – naprawdę można jej pozazdrościć :) Grafika nie powala, bo anime okazało się bardzo statyczne, ale nie jest też brzydka. Projekt postaci wyszedł nieźle, a przystojniacy są należycie przystojni ;) Okropnie też podoba mi się wygląd Emy. OP to całkiem sympatyczna piosenka, ale nie mogłam pozbyć się myśli, że animacja jest dość biedna. Bardziej przypomina opening do gry otome, niż do anime. Ending za to mnie zabił – śpiewają go wszyscy seiyuu. A ten taniec! Normalnie jakbym UtaPri oglądała <śmiech> Ale jak to możliwe, że partia Hosoyi Yoshimasy, który jako jeden z nielicznych VA potrafi śpiewać (jego „Prayer” *____*), wyszła tak okropnie? :((( Najbardziej zaskakującym elementem odcinka okazał się fakt, wiem będę się powtarzać, gadającej wiewiórki ;> I nie, nie mówię tu nawet o tym, że to sadystyczny/straszny/psychotyczny Hiroshi, tylko o samym postanowieniu twórców, że ona ma głos. Bohaterka sobie normalnie z nią rozmawia, zaś wszyscy inni słyszą tylko zwyczajne zwierzęce piski. Eeeeee… trochę mnie to zaskoczyło ^^ Ech, przepraszam, że to PW takie chaotyczne, ale po obejrzeniu sporej ilości reverse haremów, nie potrafię już podchodzić do tego na poważnie ;] Czy oglądać? Ja mam zamiar się jeszcze trochę pokatować, szczególnie, że pod koniec odcinka prawie umarłam ze śmiechu (Ci co oglądają, na pewno wiedzą, o którą scenę z bliźniakami mi chodzi XD). Ot, jest to typowa ekranizacja otome – zależy od was, czy zazwyczaj jesteście je w stanie przetrawić, czy nie ;)

WSTĘPNA OCENA: 5+

Free! – Odcinek 01

Free! - 01

OPIS: Haruka Nanase, chłopak, który zawsze kochał pływać i uwielbiał uczucie bycia zanurzonym w wodzie, to główny bohater tej opowieści. Przed ukończeniem szkoły podstawowej przystąpił on do turnieju pływackiego razem z trójką przyjaciół z klubu poświęconego tejże dziedzinie: Makoto Tachibaną, Nagisą Hazuki oraz Rinem Matsuoka. Po zdobyciu trofeum każde z nich poszło w swoją stronę.
Czas mija i przenosimy się do liceum. Pewnego dnia nudne, szkolne życie chłopaków zostaje zakłócone niespodziewanym pojawieniem Rina, który wyzywa Harukę na pojedynek pływacki. Kończy się on sromotną porażką naszego bohatera i pokazuję jak bardzo Rin zdążył rozwinąć swój talent w ciągu minionych lat. Nie chcąc, by cała sprawa zakończyła się w ten sposób, Haruka zbiera starych znajomych, Makoto i Nagise oraz rekrutuje byłego członka klubu lekkiej atletyki, Reia Ryugazaki, aby stworzyć Klub Pływacki Liceum Iwatobi. Ich celem numer jeden jest pokonać swojego dawnego sprzymierzeńca, Rina!

OPINIA: Od pewnego czasu nauczyłam się, żeby niczego od KyoAni już nie oczekiwać, bo po co, skoro formuła zawsze jest ta sama? Cute girls doing cute things… ile można?! Jak widać w końcu to do nich dotarło, chociaż… Niby dotarło, niby nie ^^” Tym razem po prostu zmienili target i zastąpili słodkie dziewczynki przystojnymi chłopakami – czy jest to krok na przód… może… w pewnym sensie? Free! zrobiło na mnie zaskakująco dobre wrażenie, ale ile zawdzięcza ogólnemu wykonaniu, które bez owijania w bawełnę jest skierowane do damskiej widowni, a ogólnej poprawie serii od Kyoto Animation? Ciężko stwierdzić. O co więc chodzi z tym anime? W marcu studio stworzyło krótką reklamówkę o czwórce chłopaków zdających się być pływakami – kiedy okazało się, że owy filmik wywołał dość spory szum w fandomie, postanowiono przerobić go na pełnoprawne anime – tak powstało Free!. Kilka dni temu w końcu można było obejrzeć pierwszy odcinek, który przeplatając teraźniejszość z flashbackami przedstawia nam bohaterów: trójkę licealistów o kobiecych imionach, którzy uwielbiają pływać, a w dzieciństwie należeli do jednej drużyny pływackiej. Był wtedy z nimi jeszcze jeden chłopczyk, Rin, musiał on jednak wyjechać z kraju i od tamtej pory paczka się z nim nie widziała. Teraz zaś spotykają się ponownie w nietypowych okolicznościach, a rywalizacja między wspominanym Rinem i Haruką rozgorzeje na dobre. Jeśli komuś motyw kojarzy się trochę z KuroBasu, to muszę ze zdziwieniem przyznać, że dobrze trafił. Anime leciutko naśladuje klimat Kuroko (i może trochę Chihayafuru…?), co wychodzi mu na dobre, choć cały czas należy dodawać, że wszystko jest dodatkowo przejaskrawione, żeby spodobało się Paniom. Ten kobiecy fanservice jest tu po prostu niesamowity – „niesamowity” w sensie „nigdy chyba jeszcze czegoś takiego nie widziałam”. Uprzedmiotawianie bohaterek to już niestety norma w anime, a teraz zrobiono to samo, ale z bohaterami. To dramatyczne zdejmowanie z siebie ubrań, ujęcia abs’ów w pełnej krasie, najazdy kamerą tak by można było sobie obejrzeć ekipę z dosłownie każdej strony… chyba brak mi słów ^^” Nie żebym narzekała, ale nie przeczę, że okropnie mnie to śmieszy ;> Co do śmiechu – genialne posunięcie to trollerski humor, który pojawia się dość często w odcinku. Fakt, że ta seria nie bierze siebie tak do końca na poważnie to duży plus, bo wtedy wszystko bawi dwa razy bardziej! Tak jak np. ten ending… TEN ending! <śmiech> Przy pierwszym obejrzeniu nie wierzyłam w to co widzę – ten taniec i jeszcze ta piosenka hahaha! Sęk jednak w tym, że mimo swojej głupoty jest niesamowicie chwytliwa :3 Opening za to okazał się kawałkiem dobrej, dynamicznej muzyki [OLDCODEX – Rage on], który już od paru dni zamulam na odtwarzaczu :) OST utrzymano w klimatach czegoś ala dubstep – dobrze się to sprawdza. Co więcej jakiś BGM leci w tle chyba przez calutki czas – nie pamiętam, żeby w jakiejkolwiek chwili nic nie grało. Wróćmy jednak do bohaterów. Wszyscy panowie różnią się od siebie jak dzień i noc. Mamy energicznego Nagise, miłego Makoto (totalnie mój ulubieniec~! kochany słodziak <3), nieżyciowego Haruke i bad-boya Rina (brakuje jeszcze jednego, ale on zapewne pojawi się później). Wszyscy mają jakieś swoje dziwactwa, przez co łatwo ich polubić (leżałam ze śmiechu za każdym razem, gdy Haruka miał w oku ten specyficzny błysk na wspomnienie słowa „basen” ;D). Na koniec zostawiłam sobie coś, co praktycznie zawsze jest pewniakiem u KyoAni, czyli prześliczną grafikę! Projekt postaci, pastelowe barwy, delikatne krawędzie, animacja wody – wszystko wygląda powalająco *___* Jak więc podsumować Free!? Szczerze mówić jestem pozytywnie zaskoczona, bo spodziewałam się najgorszego, a to nie dość, że ma fajne postacie, to jeszcze posiada konkretną fabułę! Definitywnie coś do sprawdzenia przez każdą przedstawicielkę płci pięknej… co się zaś tyczy męskiej widowni – oglądacie na własną odpowiedzialność ;P …teraz tylko zignorować yaoistki i cieszyć się widokami oraz moim ukochanym friendship-is-magic ;)

WSTĘPNA OCENA: 7+

Cheers~! :*

About Shouri

English philologist | A girl in her 20s | Polish | INTJ | Bookworm | Gamer | Shipper | Anime watcher | Manga reader | Sci-Fi Fantasy geek | Volleyball fan | Always sleepy, almost always optimistic, grumpy at times, enjoys writing as a pastime :)

Posted on 7 lipca 2013, in Anime, Pierwsze Wrażenie and tagged , , , , , , , , . Bookmark the permalink. 6 Komentarzy.

  1. Hmm… może od końca:
    – Free! jest ok. Szału nie ma, ale bywa zabawnie i jak nie zmarnują potencjału to damy rade xD Ending prawie mnie zabił (piłam wodę xD), a rozbierający się Haruka mnie totalnie rozwala :P
    – Brothers Conflict… dałam na MALu wstępnie 10, ale to za wiewiórkę (widać mój obiektywizm), wszytko wszystkim, ale Kamiya WIEWIÓRKA! No ja normalnie miałam taki banan na twarzy za każdym razem jak się odezwał, że tego się opisać nie da! Braciszkowie spoko, słyszę Yoshimase Hosoye, słyszę Namikawę Daisuke i ten banan dalej mi z twarzy nie schodzi ;P Bliźniaki… włączył mi się fangirl mode xD Ale poważnie, pierwsza myśl: Czemu Tsubaki mi się tak z Hikaru Hitachinem kojarzy? Może bo bliźniak? Może te włosy tak trochę zbliżone? Może ten charakterek? A potem poszłam po rozum do głowy i sprawdziłam seiyuu… tiaaa… to był jednak ten głos xD Zresztą wiadoma scena z bliźniakami i reakcja Emy mnie rozbawiła, ale obawiam się za to, że już zaskoczyło i instynkt fujoshi nie da mi teraz spokoju ;P
    Ema nie jest zła (po Heroine z Amnesi już nikt nigdy nie będzie dla mnie zły…), ale ten jej zwierzaczek, cóż… też będę monotematyczna: Juli! Hiroshi! Juli! Hiroshi! Juli! Hiroshi! itd. Powinnam założyć jakiś fanclub. Właściwie miałam oglądać BC dla bishów, ale… bracia, braćmi ja idę jednak w stronę zoofilii ;P Seria ma potencjał (dzięki wiewiórce xD), ale pewnie jak trochę ochłonę po tym szoku zejdę trochę niżej z oceną :)
    – Danganronpa: The Animation hmm… właściwie nie planowałam tego, ale może kiedyś z ciekawości zaglądnę jak się będę bardzo nudzić, w żadnym innym wypadku.
    Pozdrawiam :)

    • Ajć, zapomniałam wcześniej.
      Co do wykonania piosenki przez Hosoye. Nie ma się chyba co zbytnio czepiać, nie jest źle jak na tak totalnie niedobraną do jego głosu piosenkę. Poważnie, kocham jego wykonanie utworów z No.6 a także teraz już (dzięki tobie) Prayer, ale no nie da się czasem zaśpiewać czegoś co tak bardzo nie pasuje do głosu niezależnie jak utalentowanym by się było. Trzeba się też pogodzić z tym, że ciężko jest dostosować utwór do kilkunastu seiyuu o różnych barwach głosu i możliwościach wokalnych. Może uznajmy za komplement dla Hosoyi, że to nie do niego dostosowywali piosenkę, tylko kazali mu sobie poradzić ;P Jakkolwiek, brzmieć to jakoś brzmi, w sumie nie najgorzej nawet, więc poradził sobie mimo wszystko.
      W sumie liczę na jakieś „character song” z BC kiedyś. Może się tam dadzą chłopakowi wykazać ^^

  2. Kobieto, rozszalałaś się! ^^ Co wchodzę to nowa notka! Nie ukrywam, że bardzo mnie to cieszy :) Do rzeczy… Danganronpy jeszcze nie obejrzałam, ale mam zamiar zobaczyć pierwszy odcinek i przekonać się na własnej skórze, chociaż ja mam tak wielkie zaufanie do Twoich opinii. Motyw „kolego, zabij kolegę!” przyciąga mnie jakoś, nie potrafię wytłumaczyć czemu (pewnie dlatego, że teraz tego taakkk dużo i zazwyczaj podawane jest w ciekawej formie – przynajmniej ja mam takie doświadczenia). Brothers Conflict to tak raczej z braku laku u mnie wyszło, bo przecież już nie mogłam doczekać się nowości (tak mało anime mam do oglądania! :D) Jako wielka fanka dobrych romansideł co 5 minut zaliczałam face palm, ale kobietą jestem, więc czasem na ładnych chłopców lubię sobie popatrzeć. O popularnych seyiuu jakoś zupełnie zapomniałam i nie zwróciłam uwagi totalnie. Do tego wiewiórka mnie poirytowała dosyć mocno :D Oczywiście plus za humor, chociaż ten motyw i tak był przewidywalny oraz jest mocno przereklamowany. Czy obejrzę kolejny odcinek? Pewnie z braku laku obejrzę ^^ Czasem odmóżdżyć się trzeba przecież. No i Free!… Od początku byłam pozytywnie nastawiona do tej serii z niezrozumiałych dla mnie powodów. Może przez muzykę? Zawsze to powtarzam, że jak ciekawe dźwięki płyną do mych uszu, wtedy anime nie może być złe. Tak też było w tym przypadku. Może nie jest to seria ambitna, ale kurcze… mamy lato! Trzeba postawić na coś lekkiego wreszcie, bo przecież SnK tak mocno ryje banie! XD Mam nadzieję, że nie schrzanią całkiem dobrego początku. Do Kuroko to nie ma raczej podlotu, ale znowu… z braku laku dobry kit. Postaci mocno przeciętne, a jednocześnie w tej swojej przeciętności urocze. Trudno wyjaśnić mi nadal, co tak mnie przyciąga do tej serii, ale zapewne nie odpuszczę żadnego odcinka. Uff… to się rozpisałam XD

  3. U mnie też na pierwszy ogień poszły Free! i Brothers Conflict. I muszę przyznać, że jestem zachwycona, choć z zupełnie różnych powodów w przypadku obu serii.

    Free! jest niedorzeczne w swoim męskim fanserwisie – jest tego więcej, aniżeli spodziewałam się w najśmielszych marzeniach :D KyoAni przeszło samo siebie. Przypuszczam, że nawet, gdyby nie pojawił się choćby zalążek fabuły, nikt by tego nie zauważył w tym zalewie absurdalnie pięknych bizonów. Przy endingu dostałam już totalnego napadu śmiechu – to jest tak, jakby studio samo doskonale zdawało sobie sprawę z tego, że ta seria to po prostu czysty fanserwis dla wszystkich tych dziewczyn, które nie mogą czerpać zbyt wiele radości z setek tytułów obciążonych (pun intended :P) gigantycznymi biustami słodkich dziewczynek w krótkich spódniczkach. Mówią więc nam: „Tak, to seria dla Was, stado półnagich, umięśnionych facetów będzie biegało po ekranie przez najbliższe 3 miesiące, nie robiąc wiele więcej poza prezentowaniem swoich wdzięków, a żeby nikt nie miał wątpliwości, że chodzi tutaj o coś bardziej ambitnego, dajemy Wam taki właśnie ending” :D Nie mam zastrzeżeń żadnych. Haruka jest pięknie zblazowany, choć robi się mega uroczy, gdy oczka zaczynają mu świecić na wzmiankę o basenie, Makoto to taki przerośnięty, gapowaty misiek o złotym sercu, Nagisa to kompletna pierdoła, ale szczęśliwie przy tym dość słodka, no i Rin, do którego nie są mnie w stanie zniechęcić nawet jego potworne zęby – wystarczy, że otworzy tę swoją rekinią paszczę i wydobędzie się z niej głos Mamoru i pozamiatane :> Po wiośnie z Yogim, nie mogłam się doczekać Mamoru w nowej, tak zupełnie innej roli. On naprawdę jest niesamowity – tak zmieniać głos w zależności od charakteru postaci, to już naprawdę sztuka. Fabularnie to tutaj cudów na pewno nie będzie, ale spodziewam się solidnej obyczajówki. Do tego ten delikatnie zarysowany bromance w tle – chyba będzie taka męska wersja „from hate to love” :> Nie mogę się doczekać :)

    Brothers Conflict też nie zawiodło moich oczekiwań, a żeby doprecyzować – te były takie, że powstanie z tego nieprawdopodobnie głupia i przez to komiczna seria. No i mamy to :D Nawet nie łudzę się, że spamiętam imiona tego całego stada braciszków, ale nie oszukujmy się, że ich różnicowanie ma jakiekolwiek znaczenie :> Jeden odcinek, a liczba niedorzecznych absurdów jest już tak zagęszczona, że liczę, iż seria ta pod względem żenady przebije nawet Amnesię :D Choć faktycznie główna bohaterka jest nawet poskładana, w takim sensie, że potrafi chociaż mówić pełnymi zdaniami. Przy czym nie zawiodła mnie, popisowo tracąc przytomność przy nowych braciszkach – już sobie wyobrażam ten niekończący się ciąg sekwencji, w których dziewczyna potyka się, omdlewa, wbiega, czy nawet skądś spada, wpadając przy tym wprost na któregoś z braci. W końcu chłopców jest kilkunastu, toteż muszą stworzyć warunki, w których zaiskrzy między Emą a każdym z nich. A propos jeszcze wychwalania Mamo-chana w poprzednim akapicie – to, co w tej serii wyprawia Hiroshi Kamiya przechodzi ludzkie pojęcie :D Taki aktor do takiej roli – nie wiem, kto na to wpadł, ale musiał mieć niezłą fazę :P Podobnie zresztą, jak sam Kamiya, kiedy się na to zgodził. Ale dobrze, ilość atrakcji powiązanych z tą serią, tym bardziej wzrasta. Ending zabija równie mocno, jak w przypadku Free!, choć oczywiście boleśnie widoczne są różnice w budżetach obu produkcji. I zgadzam się z Tobą, że coś strasznie dziwnego zadziało się z głosem Yoshimasy. Jestem na świeżo po No.6, gdzie jego śpiew rozkładał mnie na łopatki, a tych kilku utworów, które wykonał, nadal słucham na zapętleniu w drodze do pracy, a tutaj aż musiałam sobie dwa razy na MALu sprawdzić, czy to aby na pewno on podkłada głos czerwonowłosemu bratu. Dziwna sprawa.

    Nad Danganronpą się cały czas zastanawiam. Niby ta koncepcja nawet ciekawa, ale przy tylu postaciach i tylu odcinkach jakoś nie widzi mi się, by potencjał miał zostać dobrze wykorzystany…

  4. Zapoznawanie się z nowymi seriami idzie mi w tym sezonie wyjątkowo opornie… rzuciłem jednak okiem na Danganronpa, skusiły mnie głównie te ochy i achy nad grą będącą pierwowzorem.
    Mam okropnie mieszane uczucia. Sama idea rodem z Battle Royale czy innych Igrzysk Śmierci jak widać jeszcze się nie wyeksploatowała i ciągle jest intrygująca. Podoba mi się groteskowy styl graficzny; ten miś-dyrektor, te zakratowane okna i cudaczny wystrój szkoły. Projekty postaci już nie do końca trafiają w mój gust; niektóre są ciekawe, inne za bardzo przypominają mi serie shounen dla młodszej młodzieży. Problem jest faktycznie z głównym bohaterem – „przeciętnym do bólu nastolatkiem”. Chętnie poznałbym inne postacie, może poza tymi napakowanymi testosteronem badassami rodem z shounenów :D. Pewnie rzucę okiem na jeszcze ze dwa odcinki, głównie dlatego, że w ostatnich sezonach szerokim łukiem omijałem wszystkie „sadystyczne” serie i przyda mi się może jakaś odmiana.

  5. A ja teraz dopiero tu komentarz zostawię, żeby powiedzieć słówko o Dangan Ronpie 8D
    Mi kreska się bardzo (bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, …) podoba, kocham ją wręcz. Seiyuu chyba z gry się zachowali, dalej tak bardzo kocham głosy ich wszystkich (Togami, Maizono, Monokuma! ♥) a projekt postaci jest tak piękny właśnie dlatego, że prosty! Ale przyznam, że anime idzie za szybko. Oglądam let’s play’a z gry, powoli dobiega końca (z ponad 100 odcinkami) podczas gdy anime, na 6 rodziałów dostaje 14 odcinków : jeśli dobrze liczę, to pewnie chodzi o 2 odcinki na rozdział, za każdym razem jeden na te różne motywy Monokumy, odkrywanie nowych miejsc, dowiadywanie się więcej o szkole, odkrywanie ciała i robienie śledztwa, potem jeden na szkolny proces. No i 14 to pewnie jakiś finał (nie skończyłam jeszcze anime, ale zdążyłam się trochę zawieść na tempie). Mam szczerą nadzieję, że może kiedyś zrobią to od nowa, z większą ilością odcinków, żeby wszystko dobrze pasowało. Bo uważam że jest tego na prawdę za mało.
    I jako że idzie za szybko, w anime końcówką raczej też nie będziemy mogli się delektować, ani myśleć razem z bohaterami, pewnie wszystko wyrzucą tak na raz T.T
    Okej, to był koniec mojego bla-bla.
    Bye-bye ~

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: