Sezon zimowy ’12/13 – przegląd cz.01 :)
Czas na Pierwsze Wrażenia – zima za oknem szaleje (czy ja coś wcześniej nie wspominałam, że aura nie pasuje do pory roku? :P), to i nie ma nic lepszego jak szklaneczka gorącej herbatki i chwila wytchnienia przed ekranem monitora ^^
Dzisiaj załatwimy 4 tytuły: Cuticle Tantei Inaba, Maoyuu Maou Yuusha, Amnesia oraz Ore no Kanojo to Osananajimi ga Shuraba Sugiru. Niestety póki co wypadły trochę poniżej oczekiwań, ale zobaczymy jak to się rozwinie. Ogólnie zakładam, że pojawią się jeszcze 2 notki do tego sezonu. Jedna o kolejnych ~4 seriach oraz jedna o rozmnażających się ostatnio niczym króliki anime 5-minutowych ;)
Cuticle Tantei Inaba – Odcinek 01
Opis: Prywatny Detektyw Hiroshi Inaba to sztucznie stworzona istota poprzez skrzyżowanie genów człowieka i wilka, potrafiąca zdobywać informacje smakując ludzkie włosy… ogólnie można stwierdzić, że włosy to jego fetysz. Potrafi też zmienić się w bardziej wilko-podobną formę oraz zdobywać inne specjalne umiejętności w zależności od koloru jedzonych przez niego włosów. Kiedyś zatrudniony przez policję, teraz ma własne biuro detektywistyczne, które prowadzi z pomocą sadystycznego sekretarza Yuuty, bawiącego się w cross-dressing (często brany jest za dziewczynę) oraz Keia – “względnie” normalnego nastolatka pracującego tam na pół-etatu. Ogino, policjant będący kiedyś partnerem Hiroshiego, też często wpada, przy okazji pomagając w rozwiązywaniu kolejnych spraw. Głównym wrogiem naszego bohatera jest Don Valentino, kierujący wszystkim z ukrycia mroczny kozioł smakujący (dosłownie) w pieniądzach oraz różnorodna i całkowicie porąbana grupa ślepo oddanych mu siepaczy, wliczając w to np. samuraja-gentlemana Laurence’a, noszącego cały czas na głowie wielki worek!
Opinia: Na pierwszy ogień idzie seria, która stara się być komedią – w tym jednak właśnie tkwi jej problem, otóż stara się aż za bardzo. Przez te wszystkie lata pewnie zdążyliście zauważyć, że bardzo lubię abstrakcyjny i zwariowany humor. Tym coś bardziej nierealne i bardziej walnięte, tym ubaw mam większy :D Nagle jednak pojawia się Inaba – niby łączył w sobie wszystkie elementy humoru sytuacyjnego, którego tak kocham, ale nie wykrzesał ze mnie praktycznie żadnej reakcji. Powiedzieć, że jestem zawiedziona to mało. Jestem wręcz wkurzona, bo dawno nie miałam tak silnego poczucia zmarnowanego czasu :( Co najważniejsze – odcinkowi (i pewnie całej serii) brakuje stabilnej podpory fabularnej. Taka Gintama, SKET Dance, Binbougami ga! – mimo chorych konceptów (:D), ciągle były oparte na jakimś pomyśle, epizod miał myśl przewodnią, tutaj zaś dostajemy milion dowcipów na minutę (bohaterowie przekrzykują się do stanów niepojmowania co się w ogóle dzieje), które nie wiadomo skąd się biorą, a zanim je załapiemy, zdąży nas ominąć kolejne 10 sytuacji ;P Postacie też nie ratują złego stanu rzeczy – wrzucono do miksu kilka zabawnych stereotypów (mamy słodkiego cross-dressera, nadopiekuńczego ojca, action-girl z wielkim biustem, etc.), ale przy wielkim miszmaszu nie jest się w stanie ich docenić. Sam detektywistyczny akcent praktycznie nie istnieje, więc bynajmniej fani kryminałów nie mają tu czego szukać. Sytuację trochę ratuje grafika, bo jest całkiem ok. Dostajemy też ogromną ilość scen w chibi, które wyglądały sympatycznie i słodko. Podsumowując – największym problemem tego anime jest brak powagi. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, to właśnie dobry balans pomiędzy fabułą, elementami spokojniejszymi, wyciszeniem, a komedią w jej najbardziej ekstremalnych formach wywołuje u mnie największą radochę – kiedy zaś całe 25 minut jesteśmy atakowani czymś co z założenia ma nas śmieszyć, a wychodzi mu to marnie, jedyne co odczuwa widz to niepojęte zmęczenie.
Wstępna ocena: 3
Maoyuu Maou Yuusha – Odcinek 01
Opis: Po długiej i niebezpiecznej podróży nasz Bohater w końcu przybywa do zamku Mrocznej Pani, jednak nie spodziewa się, że na miejscu, zamiast walki na śmierć i życie, spotka właścicielkę twierdzy proszącą go o pomoc. Bohater tłumaczy, iż wojna, którą rozpoczęły z ludźmi demony, pochłonęła tysiące istnień, a wiele więcej skazała na nawet gorsze cierpienia. Królowa jednak odpiera te zarzuty. Twierdzi, że konflikt ten był dziełem ludzi, sposobem rozkręcenia gospodarki, polepszenia więzi społecznych, czy zwiększenia populacji i posiada na to prawdziwe dowody. Co więcej wyjaśnia, iż zakończenie walk poskutkuje wojną domową, która doprowadzi do jeszcze większego rozlewu krwi. Bohater, przekonany, że jedynym sposobem sprowadzenia na świat pokoju jest współpraca z Mroczną Panią, zgadza się pomóc w realizacji jej planów!
Opinia: Po zapowiedziach był to jeden z moich kandydatów na hit sezonu, jak to jednak wygląda po pierwszym odcinku? Nadziei nie straciłam, ale nie da się zaprzeczyć, że Maoyuu Maou Yuusha zaliczyło bardzo wolny start, co na pewno nie wszystkim przypadło do gustu. Powyższy opis jest dokładnym odzwierciedleniem fabuły odcinka – całe to tłumaczenie kto, jak, z kim i dlaczego zajęło 25 minut i przytłoczyło tyloma informacjami na raz, że ja już po połowie zaczęłam się wyłączać ;P Tak, oczywiście można stwierdzić, że „to seria dla inteligentnych widzów”, ale prędzej skłaniałabym się raczej ku opcji słabego pisania. Epizod jest na wskroś przegadany i w mojej opinii lepszym wyjściem byłoby podawanie takich danych à propos calutkiego settingu w mniejszych dawkach, niż wrzucenie wszystkiego od razu, ale niech już im będzie (dobrym posunięciem było jednak dodanie tu i ówdzie akcentów komediowych na rozładowanie atmosfery ciężkich tematów) – skoro mamy to za sobą, liczę już teraz na fajne rozwinięcie fabuły właściwej ^^ Ogromnie podoba mi się muzyczny motyw przewodni serii – można go było usłyszeć w trailerze, w odcinku zaś pojawia się w ślicznej wersji na pianino :) Grafika to mocna strona Maoyu. Te „malowane” tła, którymi się tak zachwycałam, „na żywo” (tzn. w wersji 720p. a nie słabym jakościowo PV :D) wyglądają jeszcze ładniej! Definitywnie jest to coś nowego i interesującego (inny rodzaj farbo-podobnego efektu niż np. w Jinrui wa Suitai Shimashita). Trochę irytował fanservice – niby nie ma tego dużo, ale jakoś ta seria naprawdę obyłaby się bez niego. Bardzo fajnie za to dobrano seiyuu ^^ Nie przeczę, że absolutnie uwielbiam Juna Fukuyame (a i nie brakuje tu innych znanych nazwisk), ale tutaj nawet nie chodzi o moje preferencje – potrafi on bardzo fajnie grać często zażenowanych, czy przesadnie reagujących na wszystko bohaterów, a właśnie na takiego wygląda mi Yuusha (jap. yuusha = bohater; nie ma to jak inwencja twórcza xP). Ogólnie początek MMY, pomijając stronę techniczną, można określić jako „głowy nie urywa”, ale liczę, że tytuł się rozkręci ^^
Wstępna ocena: 6+
Amnesia – Odcinek 01
Opis: Pierwszego kwietnia nasza bohaterka budzi się i odkrywa, że nie może sobie nic przypomnieć. Nagle pojawia się przed nią tajemniczy chłopiec – przedstawia się jako “duszek” o imieniu Orion. Okazuje się, że to on jest przyczyną jej utraty pamięci, jednak obiecuje zrobić wszystko co w jego mocy, by pomóc dziewczynie odzyskać wspomnienia. Jedyną metodą jest kontynuowanie normalnego życia, zaś interakcje ze znajomymi pozwolą odbudować zerwane więzi i przywrócą jej pamięć… wszystko jednak musi się odbyć bez wiedzy zainteresowanych. Bohaterka postanawia zmierzyć się z problemem nowej pracy, czy przyjaciół, których nie pamięta, przy okazji starając się nie zdradzić swojego sekretu.
Opinia: Jeszcze nie widziałam adaptacji otome, która stwarzałaby aż tak mocno visial-novelkową atmosferę. Tytuł ten dosłownie oddaje całą otoczkę gry – można nawet zgadywać, w których miejscach były wybory ;P Dorzućmy do tego przeżywanie z bohaterką jej „normalnego dnia”, łącznie z pobudką rano, wizytą w pracy, dziejącymi się tam eventami oraz powrotem do domu (z kolejnymi wydarzeniami), czy Oriona będącego niczym przewodnik podczas rozgrywki – komentujący poszczególnych bohaterów, czy sytuacje. Takie anime, a niby jednak nie anime ;) Musze przyznać, że póki co nie potrafię stwierdzić, czy wychodzi to Amnesii na dobre, czy na złe, bo skupiłam się na ultra-irytującej głównej bohaterce >__< Jak to z symulatorami randkowymi bywa, jest ona niczym porcelanowa laleczka – niezdarna, krucha i bez charakteru – ja rozumiem, że jej miejsce normalnie zajmuje gracz, no ale proszę! To taki problem wymyślić chociaż raz postać, z którą fan romansów może sympatyzować (bisze to nie wszystko – jak już mam kogoś shippować, to fajnie lubić też ją, a nie tylko jego ;P)? Co im daje tworzenie tak bezpłciowych i nudnych bohaterów? Chyba nigdy nie zrozumiem. Zostawiając jednak to utrapienie w spokoju, trzeba powiedzieć o ładnej grafice :) Znajdziemy tu przyjemne kolorki, ciekawe (i dość abstrakcyjne :]) projekty ubrań i prześliczne oczyska! Te tęczowe tęczówki rządzą *___* Panowie, jak to panowie – prezentują kolejne odpowiedniki poszczególnych stereotypów (miły-słodki, wredny-emo, ekscentryczny-inteligentny [this one for me ;P] i tajemniczy-kobieciarz). Opening wypada nieźle muzycznie, ale animacja jest bardzo biedna. Wśród seiyuu w większości popularne nazwiska jak choćby Akira Ishida, czy Tetsuya Kakihara. Amnesia to takie niby nic a jednak coś – oglądać będę, ale szału nie ma… jeżeli oczywiście wcześniej mnie coś nie trafi przy jąkaniu, mruczeniu i innym jęczeniu serwowanym nam przez bezimienną bohaterkę xP
Wstępna opinia: 5+
Ore no Kanojo to Osananajimi ga Shuraba Sugiru – Odcinek 01
Opis: Eita zaczyna liceum, zaś jego celem jest dostanie się na Państwowy Uniwersytet Medyczny. Z powodu tychże planów życiowych oraz rozwodu rodziców chłopaka, postanawia on unikać czegokolwiek związanego z romansami, związkami itd. Pewnego dnia, Masuzu, srebrno-włosa, szkolna piękność, która właśnie powróciła do kraju, wkracza w jego życie w najbardziej nieoczekiwany sposób z możliwych – wyznaje mu miłość! Chiwa, przyjaciółka z dzieciństwa naszego bohatera, nie da sobie odebrać Eity bez walki!
Opinia: Śmierdzi na kilometr podobieństwem do Chuunibyou ;P Nie powiem dlaczego, żeby nie spoilerować, ale pewien motyw od razu się skojarzy. OreShura, ochrzczona przez naszą blogersko-twitterową gromadkę Ore Szurabura, zaciekawiła mnie na etapie zapowiedzi swoim inteligentnym bohaterem – ostatnimi czasy królowały bezmyślne ciołki, to i skok w stronę kogoś ogarniętego definitywnie jest dobrym posunięciem, co jednak można powiedzieć o całym anime? Na pewno to, że przy bliższym spotkaniu z openingiem można nabawić się cukrzycy! Tak słodziaśnej animacji i utworku dawno nie doświadczyłam… i chyba nie chcę więcej doświadczać ;D Wróćmy jednak do fabuły – szkolny setting i gatunek RomCom. Na razie dostajemy dość pospolity trójkącik romantyczny – z jednej strony przyjaciółka z dzieciństwa, z drugiej (zazwyczaj bardzo przeze mnie lubiany) związek from hate to love. Póki co uważam obie panie za irytujące, jednak z drobnym faworyzowaniem tej drugiej opcji. Ogólnie odcinek miejscami się ciągnął, a to, że w sumie nie jest niczym odkrywczym (po za bohaterem nienawidzącym „tego całego miłosnego syfu”) bynajmniej nie działa na jego korzyść. Ot, taki średniaczek. Plakat zaś nie nastawia mnie na świetlaną przyszłość, bo fanką haremówek nie jestem, a te 4 panie lepiące się do Eity wskazują właśnie na takie rozegranie sytuacji. Grafika za to mi się podobała – w przeciwieństwie do wypalającego oczy openingu, kolory w samym odcinku są stonowane, zaś krawędzie miękkie i delikatne. Lubię ten styl rysowania ^^ W każdym razie na chwilę obecną leci do on-hold, a po zakończeniu zobaczę, czy mam ochotę to maratonować, czy nie.
Wstępna opinia: 6
Cheers! :*
Posted on 9 stycznia 2013, in Anime, Pierwsze Wrażenie and tagged 2013, Amnesia, Anime, Cuticle Detective Inaba, Cuticle Tantei Inaba, Maoyu, Maoyuu Maou Yuusha, odcinek, opis, Ore no Kanojo to Osananajimi ga Shuraba Sugiru, OreShura, Pierwsze Wrażenie, zima. Bookmark the permalink. 8 Komentarzy.
No to dam parę słów od siebie.
Cuticle Tantei Inaba – gówno. Serio, w jednym tym słowie mogę opisać to anime. A nie wytrzymałem całego odcinka nawet. Nieśmieszność tego była wręcz przykra.
Maoyuu Maou Yuusha- jeden gif opisujący cały odcinek – http://img837.imageshack.us/img837/97/1357543450600.gif .
Czyli cycki plus podstawy feudalnej ekonomii. Hit to nie będzie, ale będzie się dało przyjemnie oglądać ( a jak rogi głównej bohaterki były sztuczne, to co z jej piersami).
Ore no Kanojo to Osananajimi ga Shuraba Sugiru – jeśli tu miałbym się gdzieś podobieństw doszukiwać to do Tonari. Protagonista serii tak samo ma wyznaczony swój główny cel, związany z nauką, do którego wbijają się niepotrzebne mu problemy miłosne. Ale przyjemne, będę oglądał.
Jedyna nadzieja na coś dobrego w tym sezonie to nowe dziecko KyoAni. Dzięki bogu, że tyle dobrych serii zostaje z poprzedniego sezonu – JoJo, Psycho Pass, Magi, Ixion Saga (ukryty diament poprzedniego sezonu, o którym nikt nie pamięta) Space Brothers (jeden z najlepszych show poprzedniego roku, o którym nikt nie pamięta) . Więc będzie co oglądać.
Ach, no i Senran Kagura. Naruto z cyckami, tylko że w przeciwieństwie do Naruto da się to jakoś oglądać. Mój fanservicowy show sezonu.
A o 3-5 minutówkach nie chce mi się nawet pisać.
Ciekaw jestem czy zakochałbym się w MMY już od pierwszego odcinka gdyby zawarli w nim więcej akcji, a to całe tłumaczenie rozłożyli na raty. Naprawdę uważam, że seria jest oparta na ciekawym pomyśle, polubiłem bohaterów, od strony technicznej też fajnie. Dlatego nie mam zamiaru skreślać serii już na starcie, ale przyznam, że pierwszy odcinek mnie trochę rozczarował.
Motyw przypominający Chu2Koi w Szuraburze jest niezły :D. Może to nawet dzięki niemu seria dostaje u mnie mały kredyt zaufania. Dam znać jak się rozwinie.
A przeprawa z Amnesią jeszcze przede mną :)
Za mną na razie tylko Amnesia. Od razu powiem, że zakochałam się w openingu, szczególnie w piosence, ale miło też zobaczyć wszystkich panów w takich ujęciach. Właśnie, panami jestem zachwycona mimo tych stereotypowych ról (wpadli mi w oko szczególnie Ikki i Shin, ale tak już mam ;P). Zafascynował mnie też „Pan mądry” zwłaszcza że nigdy nie widziałam jeszcze Ishidy Akiry w tak „intelektualnej” roli, siłą rzeczy kojarzył mi się Breakiem, Tsukasą i Mikage więc z bardzo dowcipnymi postaciami. Zostałam tym pozytywnie zaskoczona, bo niesamowicie spodobał mi się ton jakim wyrzucał z siebie wykłady na temat efektu Pauliego czy skaleczeń. Bardzo na plus. Bohaterka jest nierozgarnięta (delikatnie mówiąc), ale da się ją ostatecznie jakoś przeboleć. Nie mogę się doczekać kolejnego odcinka. ;)
Ajć, za szybko wysłałam. Zapomniałam dodać, że za te tęczówki ktos powinien dostać Oskara! :) To tyle.
Pozdrawiam ;)
Z całej tej czwórki zdecydowałam się finalnie tylko na Amnesię i OreShura. I niestety nie mam najlepszych wrażeń.
Bohaterka Amnesii sprawia, że pod koniec odcinka ma się ochotę nie tyle podstępnie skrócić jej włosy, ile wziąć i śmiało wbić jej te nożyczki prosto w czoło. Co za niemota! Nie jest w stanie się wysłowić (punkt dla, zdaje się, Kenta za uwagę o logicznym ułożeniu wypowiedzi :D), ciągle mdleje, potyka się i coś rozbija. Budzi we mnie skrajną agresję. A panowie, hmm – maja przyjemne głosy, wizualnie bizony, jak należy, ale przez to, że są to krańcowo schematyczni, jakoś nie spodziewam się po nich ciekawych zachowań i wychodzenia poza ramy własnego, bardzo ograniczonego charakteru. Dam temu jeszcze ze dwa odcinki, ale póki co nie mogę przestać myśleć o tym, jak tragiczna jest bohaterka – i nawet nie potrudzono się, by nam ją przedstawić z imienia, co świadomie lub nie, tylko akcentuje jej nijakość.
OreShura to właściwie też sztampa, aczkolwiek główny bohater wydaje się sympatyczny. Niemniej oparcie tego na motywie a’la Chuunibyou nie do końca trafia mi do przekonania. Nieszczególnie podobają mi się projekty postaci, choć poza tym, to się z Tobą zgadzam – grafika dość dla oka przyjemna. Jeśli zaś chodzi o opening, to niezależnie od tego, czy zdecyduje się na seans pełnej serii, czy nie, widziałam go pierwszy i ostatni raz – zabójcza mieszanka wszystkiego, co najgorsze w moe. Właściwie to nic mnie do Ore Shury nie przyciąga, ale nic mnie też stanowczo nie odrzuca, więc może skuszę się jeszcze na jedno podejście.
Tak, czy siak, dwa pierwsze potencjalne romanse tej zimy uważam za słabe – na szczęście nie z nimi wiązałam największe nadzieje tego sezonu, także szczególnie mi serce z bólu nie krwawi ;)
Amnesia zapowiada się bardzo ciekawie. Mam zamiar dołączyć ją do listy anime jakie chcę oglądnąć.
Cuticle Tantei Inaba też może być fajne, ale co do tego to nie wiem, czy chcę się przekonać. Choć…Chyba nie zaszkodzi sprawdzić, prawda?
Resztą nawet nie zamierzam się interesować.
@SaiEF
Owe „nowe dziecko KyoAni” okazało się całkiem zjadliwe, a Ixion Saga ciągle przede mną – sezon póki co nie wydaje się jakoś przesadnie zaskakiwać pozytywami, to i więcej będzie czasu na nadrabianie takich perełek :)
O.o To ja już wolę kaloryfer Naruto hahaha
„tylko że w przeciwieństwie do Naruto da się to jakoś oglądać.”
Statyczność tego anime mnie przygniata – ciągle nie mogę uwierzyć, że w tym przypadku manga jest bardziej dynamiczna od wersji ANIMOWANEJ ^^”
Nie żebym jednak miała rzucić oglądanie tego tasiemca – jak już rok temu z hakiem wzięłam się za nadrobienie tego miliarda odcinków, to teraz nie wymięknę ;P
@Miras
Na pewno byłaby lepiej strawna – cóż, odcinek drugi ciągle przede mną, więc zobaczymy jak to dalej pociągną :)
Super, to będę czekać na dalsze info odnośnie Szurabury, a jeśli chodzi o Amnesię…………….. masz mój odwieczny szacunek XD
@Melisa
Bo Amnesia byłaby w porządku (ot, stereotypowy romans – można raz za czas obejrzeć i nie umrzeć od tego ;D), ale ta bohaterka psuje wrażenia :(
Jako fangirl Akiry Ishidy, zawsze będę wzdychać do jego ról, ale to prawda – tym razem pokazuje się z ciut innej strony. Zawsze kojarzy się z takim tricksterem – nie wiadomo po czyjej stoi stronie, niby żartuje, niby jest straszny, a tu mamy czystego intelektualistę ^^ Choć jak dla mnie jego ulubioną rolę będzie chyba Gaara z Naruto i ten jego cichy, groźny i niebezpieczny głos.
Oczy zawsze są czymś, co w anime od razu przyciąga uwagę, więc fajnie, że tutaj postanowili z tym poeksperymentować – póki co tęczówki Ikkiego wyszły chyba najciekawiej (niebieski z różowym ^^).
@Lin
Hahah nabijałam się z tego samego zdania na twitterze :D
https://twitter.com/i/#!/Shourii/media/slideshow?url=pic.twitter.com%2FiecsXO54
To z imieniem to pewnie celowy zabieg – w otome lubią nie pokazywać twarzy bohaterki, albo nie używać imienia, a jako że ta adaptacja naprawdę wygląda na wierną kopię vn-ki, to pewnie to też postanowili przenieść. Głupi pomysł – wykreowanie dobrej żeńskiej postaci z fajnym charakterem chyba nie jest aż tak trudne, co, a przecież o wiele łatwiej byłoby to oglądać, jeśli rzeczywiście chciałoby się kibicować głównej bohaterce, a nie własnoręcznie ją zamordować ^^”
Właśnie z tym jest największy problem w OreShura – niby nie odrzuca, ale i nie motywuje do oglądania. Taki podręcznikowy przykład średniaczka, którego można obejrzeć, przy braku innych komedii romantycznych. Jako że jednak aktualnie nadrabiam starsze serie (jestem w trakcie Lovely Complex, a później w planach jest Clannad), zbytnio nie mam na to teraz ochoty.
@~Kryształowa
Powinni Cię obsypać złotem, jeśli nie będziesz miała morderczych myśli w stosunku do bohaterki Amnesii – czekam na wrażenia po obejrzeniu ^^
Inaba zaś, tak jak pisałam, dla mnie jest marnowaniem czasu. Oglądasz na własną odpowiedzialność :]
Pozdrawiam :)
Cuticle Tantei Inaba jest durne lecz dobre jak chce się obejrzeć coś lekkiego i z nudów.
Maoyuu Maou Yuusha czekam jak bardziej rozkręci się fabuła.