Sezon jesienny ’12 – przegląd cz.02 :)
Dziś kolejna porcja nowości – nudny czas wolny w akademiku (przy internecie wyznającym zasadę „pojawiam się i znikam” ;P) to dobra okazja do oglądania zalegających na dysku anime.
Ogólnie rzecz biorąc dawno już nie pisałam notki offline – Word jakoś tak dziwnie kojarzy mi się teraz z mozolną produkcją esejów wszelakich, na mniej lub bardziej „ambitne” zajęcia, więc może i dobrze, że go trochę „odczaruję”? ;D
W każdym bądź razie bierzemy się dziś za Chuunibyou Demo Koi ga Shitai! oraz Kamisama Hajimemashita. Ukazały się też już inne nowości które mogłabym tu wrzucić, ale jak już wspominałam, net odmawiał współpracy toteż nie miałam jak tego sprawdzić xD Nie ma co się jednak gorączkować, będą w następnym wpisie :)
Chuunibyou Demo Koi ga Shitai! – Odcinek 01
Opis: Yuuta Togashi cierpiał w gimnazjum na tzw. “chuunibyou”, swego rodzaju “chorobę”, przez którą przechodzą dorastający nastolatkowie (okres buntu, przesadna nieśmiałość, etc.). Skończył jednak szkołę i wydawało mu się, że w ten sposób zostawił za sobą swoją gorzką przeszłość… niestety rzeczywistość okazała się trochę inna. Na początku liceum wszystko szło jak z płatka, a on przeżywał prawdziwą wiosnę młodości – przynajmniej do momentu, kiedy miało miejsce pewne smutne lecz nieuniknione wydarzenie. Doprowadziło ono do „podpisaniu kontraktu” pomiędzy Yuutą a Rikką Takanashi i zburzenia jego spokojnego życia, którego tak desperacko pragnął.
Opinia: To się nazywa walnięte anime… ale na plus xD Co się rzuca w oczy, to naprawdę śliczna grafika – pod tym względem KyoAni nigdy nie zawodzi. Chciałabym jednak zwrócić uwagę, że na TYM ujęciu główny bohater wygląda jak klon Orekiego z Hyouka ;P Moja współlokatorka stwierdziła, cytuję: „normalnie syn Houtarou i Chitandy” <śmiech> Na tym jednak pierwszym wrażeniu owe podobieństwo się kończy – Yuuta to nastolatek, który w gimnazjum swoimi dziwnymi wybrykami zraził do siebie większość otoczenia, tak więc teraz planuje owe złe czasy odbić sobie wspaniałymi wspomnieniami z liceum, jednak jego nowa koleżanka z klasy wydaje się ciągle żyć w świecie marzeń tak jak on wtedy i systematycznie stara się przeszkodzić w powrocie chłopaka do normalności ;) Na ciepłe uczucia jakie wzbudza bohater na pewno w wielkiej części składa się jego seiyuu – wzięło mnie to totalnie z zaskoczenia, kiedy nagle usłyszałam FukuJuna mówiącego tym swoim hiperaktywnym głosem :D Już samo to mi wystarczyło do salwy śmiechu na samiuśkim początku ^^ Zdecydowanie jest on najjaśniejszym punktem CDKgS, bo anime nie śmieszy aż do tego stopnia, na jaki liczyłam. To fakt, że jest zabawne (czysto RPGowa gadka w niektórych momentach naprawdę rozwala :)) i miło się oglądało, a nie jest to ten abstrakcyjny, kosmiczny humor, który dostarczało nam np. Binbougami ga!. Muzyka openingowo-endingowa to totalnie nie moje klimaty, ale za to BGM powaliło mnie na kolana! Mam tu na myśli w szczególności jeden utworek – ten który grany jest, gdy Togashi czeka na pociąg by pojechać na rozpoczęcie roku szkolnego. Przecież on brzmi jak z Grandii II *_________* Ktoś kto grał, nie może mi nie przyznać racji – wrażenie jest tak potężne, że aż mi mowę na chwilę odjęło :D Niesamowicie przypomina moje ulubione „Out for lunch” hahaha *ekhm* Wróćmy do tematu. Mamy przed sobą śliczną komedię poruszającą temat emocjonalnego dorastania (jeśli mogę to tak nazwać ;)). Zdecydowanie warto rzucić okiem. PS: No to ja chyba jeszcze przez mój „syndrom-ósmoklasisty” nie przeszłam, bo kawy jak nie lubiłam, tak nie lubię xP
Wstępna ocena: 7+
Kami-sama Hajimemashita – Odcinek 01
Opis: Nanami Momozono ląduje na bruku po tym, jak jej nieprzydatny ojciec wymyka się ukradkiem z miasta, by wymigać się od swoich hazardowych długów. Windykatorzy zabierają dziewczynie mieszkanie, a ona musi samotnie zmierzyć się ze swoimi problemami. Kiedy facet, którego ratuje od sfory psów, proponuje jej w ramach podziękowania pokoik w swoim domu, Nanami bez cienia wahania przyjmuje ofertę. Nie wie jednak, że jego “dom” to tak naprawdę świątynia, ona zaś właśnie zgodziła się zastąpić go w roli miejscowego bóstwa!
Bohaterka stanie przed setką nowych obowiązków, których totalnie nie rozumie oraz niebezpieczeństw, których nie jest świadoma, a stuknięty ex-bóg… tak po prawdzie jest całkiem przystojny. Od czego więc by tu zacząć?
Opinia: Z jakiegoś nieznanego mi powodu, to anime emanuje tak potężnym klimatem Fruits Basket, że aż ciężko mi to ogarnąć O.o Poczynając od stylu rysowania, po sposób realizacji, dźwięki – można się porządnie dać nabrać ;) Myślałam, iż „wina” leży w mangace (np. autorka była asystentką Takayi, czy coś w te gusta), ale to nie ten trop – sprawcą jest reżyser! (odpowiadał za anime FB ^^) Pomijając jednak zewnętrzne odczucia, historia ta jest dość typowym shoujo. Na początku bohaterowie się nie znoszą (i ten stan na razie oglądamy), później w skutek jakichś wydarzeń ich stosunki zaczną się ocieplać – wiecie jak to leci :] Nanami póki co sprawia niezłe wrażenie – nie wydaje się być schematycznym wymoczkiem (kiss już w pierwszym odcinku?? *___* Ostatnio tego sporo ^^). Tomoe za to… jakieś to takie zbyt zarozumiałe xP Ale w efekcie dostajemy sporo scen komediowych, więc mogę przymknąć na niego oko xD W każdym bądź razie gdybym wiedziała, że Akira Ishida będzie miał obszerniejszą rólkę, czułabym większą motywację by trwać przy tym dalej, a tak to klops. Nie wiem za bardzo co zrobić. Niby nie mam wyrzutów sumienia, gdybym chciała sobie odpuścić oglądanie, ale z drugiej strony fajnie by było zobaczyć co będzie dalej… Nie zrozumcie mnie źle – KH zapowiada się na sympatyczny, zabawny romansik z mocami nadprzyrodzonymi, ale w tym sezonie jest tyle dobrych serii, że trzeba robić pewne poświęcenia. Nie codziennie śledzimy przygody dziewczyny, która nagle została Bóstwem i to szczególnie wtedy, kiedy tak mocno zalatuje moją kochaną Furubą lecz na czasy posuchy też przydałoby się mieć w zapasie jakiegoś szojca – póki co jeszcze go do on-hold nie wrzucam, ale jeśli nie będę mogła się wyrobić ze śledzeniem wszystkiego co chce, Kamisama Hajimemashita będzie pierwsze „do odstrzału” :( Btw, ten opening rani moje uszy i działa niczym płachta na byka – nie potrafię stwierdzić dlaczego xP
Wstępna ocena: – 7
Cheers! :*
Posted on 5 października 2012, in Anime, Pierwsze Wrażenie and tagged 2012, Anime, Chuunibyou demo Koi ga Shitai!, Jesień, Kamisama Hajimemashita, odcinek, opis, Pierwsze Wrażenie. Bookmark the permalink. 7 Komentarzy.
Oba tytuły mi się strasznie spodobały – muszę przyznać, przy obu się nieźle uśmiałam :D
W pierwszym zwłaszcza bawi mnie wątek Chuunibyou, głównie od chwili, gdy zorientowałam się, że w vn’ce w którą teraz gram jedna z postaci właśnie przez to przechodzi i wygląda to równie absurdalnie xD Mi z mojego okresu „chuunibyou” zostało uwielbienie do kawy xD Btw, nie miałam pojęcia, że to animuje KyoAni, po minucie oglądania nagle takie „Hej hej heeej, to KyoAni przecież! To ta kreska!”. Od tego momentu byłam dość pewna, że będę to oglądać. A potem już tylko plusowało u mnie ^^ No i szkolna komedia bez ecchi (do tego od KyoAni) jest u mnie zawsze mile widziana.
Co do KH, shoujo nie oglądałam/czytałam od wieków. Ale jak zaczęłam oglądać, nagle trafiło mnie takie uczucie „To jest faaajne!”. Charakter Tomoe mnie rozwala (pozytywnie :D w rzeczywistości takich ludzi nie cierpię, w anime mnie bawią. No i lisie uszy *o* kocham zwierzęce uszka <3), główna bohaterka nie jest żałosną idiotką (przynajmniej na razie na to wygląda), kreska dość szybko mi się spodobała, ogółem – podoba mi się.
Ponownie dopisuję – ten sezon mnie totalnie nie rozczarowuje.
Tak jeszcze dopiszę, w końcu znalazłam czas by skończyć 3 ostatnie odcinki Binbougami ga! ^^ Parodia Death Note w 12 odcinku mnie zabiła xD
Obejrzalam 1 odcinek u obu serii i… zadna nie zrobila na mnie wrazenia -_- kreska w Gimbusie kompletnie mi sie nie podoba. Jest taka slodka, ale bez wyrazu. Po za tym to mnie nawet nie bawilo. Co do KH to odczucia ciut lepsze, ale jak to ujelas, „pierwsze do ostrzalu”. Czytalam wczesniej mange i nie rozumiem w jaki sposob na CM znajduje sie ciagle wysoko w rankingu(wgl nie rozumiem tego rankingu ze wzgledu na tytuly i ich pozycje). Pomyslalam sobie „No dobra, bedzie anime, moze dadza jakas lepsza kreske”, no ale oczywiscie nie bo po co. W anime kolorystyka jest wdelug mnie za ciemna, a kreska niestety przypomina mange ;/ jak zobaczylam w OP i ED jak reszta postaci wygladac bedzie to umocnilam sie w fakcie, ze to bedzie seria ‚od niechcenia’. Fabula ogolem malo pomyslowa i nie wniesie nic nowego. No niestety jestem szczera. Moze to i moja wada, ale nie mam zamiaru tego zmieniac.
@NanaVampire
Błeeee, jak możesz pić kawę [śmiech] Ja jakaś dziwna jestem, bo nie przypominam sobie takiego okresu, który jakoś szczególnie by mnie zmienił – mogę tu jedynie mówić o pójściu na studia, kiedy to zaczęłam wyznawać zasadę, że nie opłaca się niczym niepotrzebnie przejmować xD
Masz rację, ostatnio ecchi jest już pewną normą, dlatego zobaczyć tytuł bez tego, to naprawdę pozytywne zaskoczenie ^^
Właśnie KH jest ok, póki nie zacznie strzelać schematami shoujo – jeśli zrobi się z tego typowa płaczliwa papka, naprawdę się wkurzę!
Hahahaha mnie też XDDD To była najlepsza parodia jaką widziałam w tym roku – absolutny Oscar haha! Muszę znaleźć czas między pierwszymi wrażeniami, żeby machnąć Binbou recenzję, bo na nią zasługuje ^^
@DageRee
I bynajmniej nikt Cię o zmienianie nie prosi! Ile ludzi, tyle opinii, i nikt nie może oczekiwać, że wszystkie będą takie same. O to chodzi by można się było wypowiedzieć i w cywilizowany sposób podyskutować :)
Właśnie też spodziewałam się lepszego humoru w Chuunibyou – bawiło mnie, ale mogło być lepiej. Staram się jednak nie skreślać tej serii już na starcie, bo Hyouka też początkowo nie wzbudzała we mnie jakiegoś entuzjazmu, a później zmieniła się w całkiem sympatyczny tytuł.
Hmmm… zawsze całkiem inaczej patrzy się na ekranizacje, kiedy zna się materiał źródłowy. Pod tym względem niestety porównania nie mam, a kreska podobała mi się zapewne przez sentyment do Furuby :)
W każdym razie aktualny sezon jest pełny naprawdę dobrych propozycji, dlatego jeśli coś na tym ucierpi na mojej liście, to właśnie dwa powyższe tytuły. Z drugiej jednak strony trochę cieszy, że mamy taki wysyp, iż trzeba rozważać odkładanie na później nawet serii siódemkowych ^^
Pozdrawiam ^^
Czytałam mange Kami-sama Hajimemashita i szczerze nie przypadła mi az tak bardzo do gustu znam lepsze mangi np. Defense Devil (ale to inny gatunek).
Chociaz może z anime bedzie inaczej, i akurat przypadnie mi do gustu.
Ale jak nie obejrze to sie nie dowiem poczekam az wyjdzie troche wiecej odcinkow to sie za biore do tego anime.
Mam nadzieje, że jednak zmienie moje nastawienie do tej mangi jak i anime na lepsze oczywiście :).
Planowałem dziś zrobić sobie seansik z Kamisama Hajimemashita, ale odstraszył mnie właśnie opening :D. Teraz tak panicznie się boję tej serii, że minie wiele dni zanim odważę się zrobić drugie podejście.
Co do Chuunibyou… fajnie, że poruszyłaś kwestię emocjonalnego dorastania, jakoś nie spojrzałem jeszcze na serię od tej strony. Poziom gagów może faktycznie nie dorównuje Binbougami, ale były sceny, przy których byłem totalnie rozbrojony („tortury”, którym była poddana Rikka w gabinecie pielęgniarki).
Przy Kamisama Hajimemashita można się uśmiać.Co fakt to fakt opening od pierwszego słowa okropny,ale jeżeli ktoś wytrwa może (według mnie) mile zaskoczyć.Kreska ładna,chibi są słodkie :).
Pozdrawiam :)
Kamisama była genialna !