[visual novel] The Second Reproduction – jeśli mogłabym coś zmienić…
Dziś coś „z innej beczki”. Całe lata świetlne nie recenzowałam żadnego otome – muszę w sumie przyznać, że miałam sporą przerwę od tego gatunku. Potem kiedyś dziwnym trafem został mi polecony tytuł The Second Reproduction, przez wzgląd na niedawno wypuszczony angielski patch. Z głupoty ściągnęłam, zainstalowałam… i wciągnęło mnie na kilka zarwanych nocy :) Czy to przez wzgląd na długi „odwyk”, czy faktyczną „świetność” TRS, pozostanie wam do rozsądzenia ;D
Żałuję tylko, że tyle czasu mi zeszło z napisaniem tego tekstu – od ukończenia gry minął już ładny miesiąc z hakiem, a ja zwyczajnie o notce zapomniałam <śmiech>
Nie można mi odmówić bycia roztrzepaną osobą xD Wreszcie się jednak spięłam i tak powstał Chocapic… ekhm… znaczy się, tak postała poniższa recenzja. Miejmy nadzieję, że uda mi się przekonać choć kilka czytelniczek (nie miejmy złudzeń – to w końcu otome, więc nie oczekuję stadka facetów wesoło biegnącego by grę dorwać), do poświęcenia paru godzin swych wakacji na tą specyficzną, interaktywną książkę ^^
Zacznijmy więc od początku, bo i poniższa produkcja raczy nas prologiem przedstawiającym nam bohaterów. Protagonistką, której poczynania będziemy śledzić, jest niejaka Christina Ranzaad – Trzecia Księżniczka Królestwa Almenan. Choć jej dwie ukochane siostry są wzorem delikatnych niewiast, jej tych cech przy narodzinach poskąpiono. Dziewczyna ma mocną osobowość i charakterek niezupełnie pasujący do kilkugodzinnego wpatrywania się z rozmarzeniem w kwitnące kwiaty, czy przygrywaniu na harfie tańczącym obok niej motylom. Królowa Helaris szybko dostrzegła, że nie takie życie jest pisane jej najmłodszej córce i podjęła krok, który miał później zaważyć na losach całego świata. Wyszkoliła ją na Prawdziwego Czempiona, mistrzyni miecza i królową pola bitwy, gdzie zdobyła chwałę i sławę.
Opowieść zaczyna się w momencie, kiedy to nasza bohaterka dostaje nowe zadanie – trudniejsze niż wszystko z czym się do tej pory mierzyła. Ma zamordować Gardisa, ostatniego żyjącego Lorda Demonów, by tym samym raz na zawsze zakończyć spór pomiędzy ludźmi a demonami – religia, w której wierze ją wychowano, przez „zakończyć” ma tu na myśli „wytępić heretyków co do jednego”. Droga Christina z dumnie uniesionym czołem wyrusza naprzeciw przeznaczeniu, zaś jej boku ani na krok nie opuszcza wierny rycerz Lezette. Rzeczywistość tymczasem dość prędko niszczy ich idylliczną wizję świata bez demonów, kiedy Gardis bez zbytniego wysiłku udowadnia, że jednym pstryknięciem palców byłby w stanie zabić nie tylko dwoje mistrzów broni, ale nawet całą armię wprawionych szermierzy. Wredny charakter nie pozwala mu jednak tak szybko pozbyć się nowych zabawek – na szyi blond-włosego rycerza ląduje magiczna obroża, która obróci go w popiół, gdyby któreś z nich zechciało opuścić granice Deathryde. Tym sposobem nasza Księżniczka i jej przyboczny stają się „gośćmi” na zamku należącym do ucieleśnienia samego diabła… Czy jednak wszystko jest takie jak wydaje się na pierwszy rzut oka? Chris prędko znajdzie się pomiędzy młotem a kowadłem, a to co zrobi zadecyduje nie tylko o jej przyszłości, ale i losach obu skłóconych nacji.
Gra należy do gatunku visual novel – nie bawimy się tu w nabijanie statystyk jak to miało miejsce we wcześniej recenzowanych przeze mnie tytułach. Tu skupiamy się przede wszystkim na historii, która opowiedziana jest naprawdę w niesamowicie dobry sposób. Niektóre dialogi są tak zabawne, że nie byłam w stanie powstrzymać wybuchów śmiechu, z drugiej strony sceny emocjonalne są nasycone ładunkiem potrafiącym przebić wszystkie mentalne bariery – bez wstydu się przyznam, że przy kilku wydarzeniach łzy płynęły mi po policzkach szerokimi strumieniami.
Dużą zasługą tak dobrego grania na emocjach jest genialna ścieżka dźwiękowa. Utworów nie jest dużo, więc się często powtarzają, ale za to wszystkie posiadają w sobie taką nutkę melancholii, tęsknoty… ciężko to wyrazić w słowach. Samo skupienie się na muzyce rozczula i zasmuca, co świetnie komponuje się z ogólnie przytłaczającą fabułą The Second Reproduction. Niektórych kompozycji z chęcią słucham poza grą, a to już dużo świadczy :) OP od encounter+ jest całkiem niezły (エンドレス・ノー – „No Endless”? Nigdzie nie mogę znaleźć oficjalnego angielskiego tytułu), jednak sam zlepek scen to jeden wielki spoiler <ech>
Długość vn-ki zamyka się w 3-10 godzinach. Pierwsze przejście oczywiście zajmuje największą ilość czasu, natomiast późniejsze, przy korzystaniu z opcji przeskakiwania tekstów już przeczytanych podczas poprzednich ścieżek, dość pokaźnie przyspiesza całą procedurę. W sumie istnieje 6 zakończeń. Każdy z trójki Panów posiada to „dobre” i to „złe” (tak mi się wydaje, nie jestem jednak pewna, czy Jin ma opcję „złą”). Osobiście zdobyłam tylko 3 – moja psychika nie wytrzymałaby Bad Endów. Niezłe pisanie całej produkcji niesamowicie przywiązuje nas do postaci, a to co się z nimi dzieje przy złych epilogach łamie mi serce (przeczytałam sobie spoilery) i naprawdę nie chcę tego doświadczać na własnej skórze. Nie można jednak nie zauważyć, że te 3 rundy to niezbędne minimum TRS – tylko w ten sposób poznamy odpowiedzi na wszystkie pytania. Poszczególna ścieżka oferuje tylko fragmenty opowieści skupiające się na czymś najbliższym odpowiedniemu bishowi i tak Gardis wyjaśni nam zawiłości konfliktu pomiędzy ludźmi a demonami, Lezette przybliży przeszłość bohaterki, zaś Jin rzuci światło na paranormalny akcent fabuły.
Gra jest produkcją doujinshi rozgrywającą się w świecie vn Queen of Darkness (która nie jest dostępna w języku angielskim) lecz bynajmniej żadna dodatkowa wiedza nie jest potrzebna by w pełni czerpać radość z zabawy. Warto też dodać, że The Second Reproduction posiada bardzo fajny voice acting ^^ Co prawda głosy ma tylko Chris i jej trzech potencjalnych wybranków, ale to zawsze coś :) Seiyuu naprawdę odwalili dobrą robotę – głosy są pasujące (Gardis wyszedł po prostu genialnie!), ale jakość nagrania niektórych kwestii Lezette pozostawia wiele do życzenia. Aż głośniki charczą, co odrobinę wybija z tego „zaczytania”, że pochłaniamy historię wyłączając się na istnienie świata zewnętrznego (jak z książkami ^^). Tak samo sprite’ów nie ma za wiele – oprócz głównej czwórki dostała go tylko Helaris. Trochę szkoda, bo fajnie byłoby np. zobaczyć wygląd jakiegoś innego demona oprócz Gardisa i Jina.
Narzekać jednak na grafikę nie ma co – jest wiele teł (choć niektóre mają trochę słabą jakość), a projekt postaci bardzo ładny. Wolę nie myśleć ile bawili się rysownicy z tymi osobnymi kosmykami włosów Chris, czy Gardisa xD CG są *_____________* Czasami może trochę poza, albo proporcje odrobinkę zgrzytną, ale całość jest prześliczna! ^^ Niektóre dźwięki brzmią trochę dziwnie (jak odgłos „ciachnięcia” kogoś mieczem), ale trzeba przymknąć na to oko.
Powinnam też chyba napomknąć, że gra posiada sceny erotyczne (brzmi to bardziej drastycznie niż jest w rzeczywistości <śmiech>), jednakże przedstawione w postaci tekstowej i to raczej działającej na wyobraźnię, niż pokazującej coś konkretnego ;P Muszę przyznać, iż takie rozwiązanie dobrze się sprawdza, bo osoby wyczulone na tego typu zawartość nie powinny poczuć się zniesmaczone, natomiast pojawienie się ich w takiej, a nie innej postaci, w takich, a nie innych momentach, wpasowało się w fabułę i dodało jej powagi.
Przejdźmy już jednak do kwestii najważniejszych – poszczególnych ścieżek. Oczywiście nie będę niczego dokładnie opisywać, bo tutaj zaspoilerowanie fabuły byłoby zbrodnią! Każda z dróg dzieli się na dwie części – więcej możliwości działania zawsze zostaje powierzone nam w tej drugiej połowie TRS. Między podążaniem za fabułą, są też dwa „questy poboczne”, których wykonanie mocno wpływa na końcowy rezultat (pomoc jak je rozwiązać uzyskamy klikając na opcję „hint”). W wolnych chwilach, które się czasami trafiają, możemy wyjść na miasto odwiedzając tam kilka różnych lokacji (sklep, teatr, rynek, pub, itd.) by coś zakupić, albo obejrzeć specjalną scenką (na mapce miasta pojawia się wykrzyknik w kółeczku – czerwony oznacza wydarzenie związane z fabułą, zaś niebieski to sytuacje nad-obowiązkowe, możemy je obejrzeć, ale nie musimy). Zabierając „wybranka” do pubu postawiony zostaje przed nami wybór – albo rozmawiamy, albo wręczamy mu jakiś prezent (tak podarki, jak i dobre odpowiedzi w rozmowach nabijają wskaźnik uczucia jakie dany Pan do nas żywi, który potem można sprawdzić klikając na opcję „love”). Zerknijmy więc na możliwości, jakie stawia przed nami gra:
Gardis – Lord Demonów szybko przyciąga zainteresowanie czytelnika/gracza, choćby przez wzgląd na przynależność do złowrogiej rasy konkurującej z ludźmi, nie jest to jednak jedyny faktor, który działa na jego korzyść :) Ma on bezapelacyjnie najbardziej interesujący charakter z trójki Panów – ekspresyjny w swej miłości aż do stadiów męczących główną bohaterkę, skąd też bierze się wiele zabawnych sytuacji… stąd oraz z faktu, że uwielbia się z dziewczyną drażnić ;D Niezwykle inteligentny i potężny, a z drugiej strony zachowujący się w niektórych momentach (szczególnie przy Chris ;P) jak duże dziecko. Lekkoduch lecz jeśli przeciągnąć odpowiednie struny, potrafi wpaść w prawdziwy szał. Miałam wrażenie, że jego ścieżka była tą najbardziej naturalną w grze – widać było jak z biegiem czasu Christina zaczyna wyzbywać się swoich początkowych uprzedzeń odnośnie Gardisa, by zacząć darzyć go głębokim uczuciem wywodzącym się nie tylko z fizycznego zauroczenia, ale i podziwu, szacunku odnośnie tego jakim jest władcą oraz przyjacielem. Miłość jej jednak nie zmienia i przez całą grę jest równie upartą, silną oraz honorową wojowniczką, jak na samym początku (co dobrze się sprawdzało w utrzymywaniu w ryzach namiętnego demona <śmiech>) Zdecydowanie najbardziej poruszająca, ale i najsłodsza odsłona The Second Reproduction ^^
Lezette – To od niego początkowo chciałam zacząć, ponieważ pojawia się jako pierwszy, jednak wyszło jak wyszło – ścieżka Lezette była w końcu drugą, którą ukończyłam. Młody rycerz jest wręcz do bólu honorową postacią. Od samiutkiego rozpoczęcie wiadomo, że kocha Chris do ekstremum, gdzie jest w stanie poświęcić wszystko dla jej szczęścia, łącznie z własnym życiem. Przy wielu sytuacjach jest zakłopotany i nieśmiały – można by wręcz rzecz, że jego uczucie, mimo mijających lat w towarzystwie Księżniczki, pozostało niewinne i czyste. Czego by jednak nie mówić, niespodziewanie najlepsze strony Lezette wyciąga na światło dzienne nie ona, a Gardis – bez względu na to, którą ścieżkę obierzemy, dwójka Panów zaskakująco szybko się zaprzyjaźnia. Wpływ demona sprawia, że nasz blondyn staje się trochę bardziej otwarty, rozluźniony i szczery odnośnie własnych uczuć. Ta linia fabularna jest najbardziej naiwną ze wszystkich – mamy Christine, która na sprawach sercowych się totalnie nie zna i rycerza z poczuciem, że to co czuje nigdy nie może wyjść na jaw z powodu na jego pozycję społeczną. Oboje przez długi czas błądzą jak we mgle, zanim dojdą do ładu ze swoimi uczuciami. Ścieżka trzyma ten sam poziom co Gardisa, ale w moim osobistym rankingu ląduje na drugiej pozycji ;)
Jin – Przyznam się, że nie za bardzo chciałam przechodzić tą linię fabularną, ale po dwóch poprzednich ścieżkach, które były naprawdę świetne, stwierdziłam, że i srebrno-włosy zasługuje na szansę… Oj, jak się przeliczyłam :( Nie rozumiem tego za bardzo, ale to co się tutaj wyczynia wygląda jak pisane na kolanie. Do tego przetwarza jeden ze schematów shoujo, którego pasjami nienawidzę – dziewczyny zakochującej się w swoim gwałcicielu. Oczywiście przesadzam, bo odbywa się to ciut inaczej, ale błagam – z genialnej Chris, którą się wcześniej uwielbiało, nagle robi się wymoczek. Ktoś chciał dodać szczyptę pieprzu do historii, a wsypało mu się całe opakowanie i subtelność diabli wzięli ;P I nie – nie wkurzam się temu, że bohaterowie lądują w łóżku średnio co kilkanaście minut, tylko dlatego, iż to nie ma SENSU. Tak naprawdę tylko sposób w jaki napisano Jina mi się spodobał. W poprzednich przejściach był sprytną postacią poboczną, którą naprawdę polubiłam, tu zaś został pokazany z całkiem innej strony – jako wredny, egoistyczny dupek. Nie powiem, bohaterowie z drugim dnem zawsze się podobali (choć on już trochę przeciąga strunę), ale właśnie oprócz niego (w niektórych momentach naprawdę parskałam śmiechem ;]), cała reszta leży i kwiczy <ech> Oprócz scen, które miały być „seksi”, ścieżka ta pokazuje bardzo niewiarygodną, nienaturalną „miłość”, ale wyjaśnia jedną ważną kwestię odnośnie całej fabuły i choćby dlatego warto przez nią przebrnąć.
Poprzez „opcje” -> „event” -> „portret Chris” ->”Valentine plans” można dostać się do After Story każdej postaci, więc polecam po ukończeniu danej linii fabularnej o tym nie zapomnieć ^^ Kolejność fajności pozostaje bez zmian: genialny Gardis, fajny Lezette i Jin wbijający sobie ostatni gwóźdź do trumny ;P
The Second Reproduction to tytuł godny polecenia. Choć jedna z historii zrobiła wielką rysę na jego prawie doskonałej ocenie, tak nie można zaprzeczyć, że cała reszta trzyma bardzo wysoki poziom. Zanim się obejrzysz płaczesz nad losami bohaterów, śmiejesz się z ich konwersacji i uśmiechasz z czułością widząc, jak wreszcie wychodzą z tego całego angstu na prostą. Gra ma tag 15+, ale mimo wszystko ja polecałabym ją odrobinkę starszym osobom. Świetnie też sprawdza się dość krótka koncepcja – pierwsze podejście powinno nam zabrać kilka dni (zależy oczywiście od tego ile godzin będziemy grać ;P), wystarczająco, żeby się wciągnąć i dobrze bawić, ale nie za dużo, żeby się znudzić. Drogie Panie (i Panowie ;D) – jeśli macie trochę czasu i chęć na ładnie podaną, dobrą opowieść z dużą dawką romansu, go and play it! xD
English Patch: LINK
Walkthrough: LINK
Screeny:
Cheers! :*
Posted on 17 sierpnia 2012, in Gry, Otome, Różne, Recenzje and tagged dramat, gra, otome, recenzja, romans, screeny, siły nadprzyrodzone, The Second Reproduction, visual novel. Bookmark the permalink. 9 Komentarzy.
Chyba sobie to dzisiaj ściągnę i zobaczę co i jak, bo brzmi bardzo ciekawie :) Dzięki wielkie za recenzowanie gier bo gdyby nie twój blog to w życiu bym ich nie znalazła :P
Oj, zwykle jest tu tak dużo komentarzy aż się zdziwiłam, że tylko jeden…Gra zapowiada się ciekawie, prawdopodobnie najpierw skończę ją z Gardisem…chociaż nie wiem zawsze mi szkoda postaci typu Lazette ehh sama już nie wiem.
Mogłabyś napisać jak to zainstalować? Mam z tym mały problem :( Ściągnęłam już patcha i kombinuje ale nie chce czegoś zrobić źle ;P) Pięknie dziękuję za recenzowanie gier i podawanie linków do angielskich patchów ^^
@monilip
To w sumie jest mój cel – wiem, że vn-ki nie są u nas jakoś strasznie popularne, więc jeśli można na nie kogoś skłonić taką notką, to twierdzę, że warto spróbować ^^
Mam nadzieję, że Ci się spodoba :)
@Mushka
Heh, przypuszczam, że wakacje dużo robią – ludzie powyjeżdżali i nie spędzają całego swojego życia przed kompem jak ja [śmiech]
A tak na poważnie – zadecydujesz jak ich zobaczysz – ja też zmieniłam zdanie w trakcie gry (bo miałam od Lezette zacząć ;D), więc nic nie wiadomo ^^
Jak odpalić:
1) Ściągasz grę (linka z wiadomych przyczyn podać nie mogę) i ją instalujesz
2) Ściągasz patch
3) Rozpakuj katalog z patchem do folderu gdzie zainstalowano grę
4) Odpalasz plikiem .exe w tym katalogu patcha
Ważny „szczegół” – mogą być problemy z instalacją samej gry (przez błędy w wyświetlaniu japońskich znaków), dlatego najpierw polecam zmienić unicode w systemie na japoński:
http://windows.microsoft.com/pl-PL/windows7/Change-the-system-locale
To chyba tyle – jeśli byłyby jakieś problemy, pisz :)
Mam jeszcze kilka gier w zanadrzu, więc to nie ostatni tego typu tekst na DU ^^
Pozdrawiam ^^
Sciagnelam i zaczelam. Ale zrobilo mi sie tak zal jej rycerza ze po paru minutach przestalam XD
Ale dlaczego żal? O____o [śmiech]
nie ce mi sie włączyć. ;cc
A dokładnie co robisz, chcąc ją odpalić? Zainstalowałaś tak jak opisałam powyżej? Wyskakują Ci jakieś komunikaty?
Opisz jak najdokładniej jak to wygląda, a postaram się pomóc :)
Grę już prawie skończyłam (zostały mi jeszcze te bonusiki z każdym z panów) i bardzo mi się podobała, daaawno nie grałam w żadne otome ^^ Tak jak przeczuwałam Gardis został moim ulubieńcem ;P Grałam też w pozostałe gierki, które recenzowałaś na blogu i tu mam pytanie, czy znasz jeszcze jakieś z tego gatunku? ^^
Gardisa się po prostu nie da nie lubić ^__^
Co do otome – na dniach pojawi się recenzja kolejnego tytułu :) Jest kilka giereczek, które jeszcze w najbliższym czasie chciałabym zrecenzować, więc pozwolisz na trochę egoizmu i póki co nie zdradzę o co dokładnie chodzi ;]
Mogę jednak podrzucić Ci demko gry, która jeszcze jest w fazie produkcyjnej – Dragon Essence (ukazało się dzisiaj):
http://zeiva.net/other/dragon/game_demo.html
Zapowiada się świetnie~!