Ouran High School Host Club – …a kto jest Twoim hostem? ;)

Plebs i szlachta, mieszczanie i arystokracja, biedni i bogaci. Jedni różnią się od drugich jak wróbel od sokoła, jak jaszczurka od krokodyla, jak osioł od rasowego wierzchowca – niby wyglądają podobnie, funkcjonują podobnie, a z drugiej strony dzielą ich całe lata świetlne!

Co się jednak stanie jeśli te dwa odmienne światy, pod postacią twardo stąpającej po ziemi licealistki z klasy średniej oraz grupki rozpuszczonych bogaczy, zderzą się ze sobą w dość niespotykanych okolicznościach? Jedno jest pewne – skutki okażą się katastrofalne! ;)

Liceum Ouran to, wydawałoby się, szkoła jak każda inna – są klasy, są nauczyciele, jedni uczniowie się uczą, inni się bawią. Haruhi Fujioce, typowej chłopczycy starającej się o stypendium w tej renomowanej placówce, umknął jednak pewien maleńki szczegół – jej nowa szkoła okazała się być kagankiem oświaty dla dzieciaków, które praktycznie od urodzenia kąpały się pieniądzach!

Czy ją to jednak poruszyło? Gdzie tam! Nasza heroina, lekko mówiąc, miała to gdzieś – ciężko pracowała, skupiła się na nauce, ścigała swoje marzenie… i rozbiła wazę wartą 8 milionów jenów! W tym momencie jej spokojne życie legło w gruzach, a ona? Cóż, niezupełnie dobrowolnie, aby odpracować swoje grzechy, zostaje członkiem Klubu Hostów, będących przypadkiem właścicielami drogocennej porcelany i na tyle zakręconymi osobnikami, że biorą ją za reprezentanta ich własnego, choć może nieco biedniejszą odmianę, męskiego gatunku ;P

Fabuła Ouran High School Host Club przede wszystkim skupia się na perypetiach głównych bohaterów i ich przygodach związanych z niecodziennym klubem jaki sobie wymyślili. Bo cóż może być bardziej interesującego dla szóstki znudzonych, przystojnych licealistów, niż zabawianie czasu równie znudzonych przedstawicielek płci pięknej? Z faktu tego wynika cała masa przeróżnych, zabawnych sytuacji, dodatkowo zabarwionych bardzo przyziemnym podejściem do życia jakie prezentuje ich nowa członkini… ups! Chciałam powiedzieć, nowy członek, który niespodziewanie okazuje się samorodnym talentem, szybko stając się kolejną jasną gwiazdą na firmamencie Hostowego klubu.

Historia opowiedziana przez anime zdecydowanie jest jego mocną strona, jednak nie byłaby w stanie pociągnąć całej machiny jaką jest projekt Ouran High School Host Club, gdyby nie świetni bohaterowie o niesamowicie zróżnicowanych charakterach, jednocześnie zachowujący swoją całkowitą ignorancję dla świata plebsu.

Zacznijmy od Tamakiego vel Króla Hostów, Tatusia, Milorda – na pierwszy rzut oka narcystycznego, emocjonalnego… idioty ;P Potrafi zawrócić w głowie każdej dziewczynie swoimi słodkimi słówkami (płynącymi prosto z serca!), ale czasami można się zastanawiać jak osobnik o obyciu społecznym na poziomie pantofelka dał rade tak długo przetrwać w dzisiejszym świecie ;D Przypuszczalnie jest to rezultat bliskich stosunków z Kyouyą vel Mamusią, Szarą Eminencją – przebiegłym, wyrachowanym wiceprezydentem klubu, dla którego najważniejszą wartością na świecie są pieniądze. Do wesołej gromadki zaliczamy także złośliwych i chytrych bliźniaków Hitachiin – Hikaru i Kaoru, słodkiego, malutkiego, nigdy nie rozstającego się z maskotką-Królisiem Mitsukuniego alias senpaja Honey oraz jego wiernego, cichego i spokojnego kompana Takashiego aka senpaja Mori, którzy związani są ze sobą przez długą tradycję jaką dzielą ich rodziny.

Oczywiście pominęłam tu sam fakt, że każdy z nich ma po kilka willi, prywatnych plaż, prężnie rozwijających się przedsiębiorstw oraz górę pieniędzy na dokładkę. Właśnie do takiego świata zostaje nagle wrzucona Haruhi – dziewczyna ze zwykłej japońskiej rodziny o niesamowicie stoickim i praktycznym podejściu do życia. Twardo stąpająca po ziemi, inteligentna, zaradna – tworzy ona genialną przeciwwagę dla wariatów z Klubu Hostów :) Różnice pomiędzy nimi sprawiają, że wiecznie ciekawscy bogacze nie dają jej spokoju i nie raz przyprawiają o ból głowy chcąc poznać „świat plebsu” ;]

Zderzenie różnych charakterów przyczynia się też do niesamowitego humoru serii – przyznam się szczerze, że chyba jeszcze nigdy w życiu nie zaśmiewałam się przy oglądaniu jakiegoś anime do tego stopnia, że z oczu zaczynały mi cieknąc łzy, zaś Ouranowi praktycznie bez wysiłku udało się doprowadzić mnie do takiego stanu ;D Gagi są bardzo fajnie przemyślane – jest to albo typowo humor odbohaterski i to postacie oraz ich wady/zachowanie wywołują u nas uśmiech, czy raczej (i ten zdecydowanie przeważa) sytuacyjny, gdzie w nawet wyglądającej na pierwszy rzut oka na poważną scenę, nagle jesteśmy rzuceni na kolana jakimś niespodziewanym komentarzem, czy wydarzeniem ^^ Kuriozalność niektórych momentów jest tak wielka, że po prostu nie da się nie roześmiać!

Jeśli chodzi o wątek romantyczny, to… cóż. Nie ma tego za wiele – OHSHC to tak naprawdę komedia. Oczywiście, że będzie kilka(naście?) scen, gdzie faktycznie można pewne akcenty dostrzec bardziej wyraźnie (tak jak i raz za czas pojawią się elementy dramatu), zaś końcówka da nam małą podpowiedź dotyczącą uczuć bohaterów, ale tak naprawdę anime jest tylko maleńką częścią wielkiego morza jakim jest manga (gdzie jak słyszałam historia miłosna odgrywa w późniejszej części ważną rolę), tak więc pozostawia nam przyjemny, ale open ending. Będąc już przy wersji papierowej Ourana, to naprawdę namawiam się skusić – W Polsce seria ta ukazuje się pod patronatem wydawnictwa JPF (na dzień dzisiejszy wyszły 4 tomy) i jest to kawał naprawdę dobrze odwalonej roboty z genialnym tłumaczeniem, ładną kreską i dużą ilością pozytywnej energii! ^^

Podchodząc do tytułu od technicznej strony – wszystko jest kolorowe i miłe dla oka oraz posiada tła z prawdziwego zdarzenia ;) Wygląd bohaterów także jest bardzo przyjemny – tutaj należy zaznaczyć, że działalność Klubu zmusza jego członków do częstego zmieniania ubrań, czy tworzenia bardzo abstrakcyjnych scenerii, co udało się fajnie oddać. Muzyka – opening to bardzo radosna i wesoła piosenka „Sakura Kiss” śpiewana przez Chieko Kawabe. Niesamowicie energiczna i poprawiająca nastrój (chyba że jesteśmy bardzo poirytowani – wtedy potrafi doprowadzić do większego szału ;P), a jej dwie wariacje, czyli grane na pianinie i przez orkiestrę, to dobre kawałki, które nadają się do słuchania kiedy czuje się ochotę na przyjemny instrumental ^^ Endingu nie pamiętam, co oznacza, że jakoś szczególnie się nie wybijał – ot piosenka, która nie denerwuje, ale zapominamy o niej w kilka chwil po przesłuchaniu.

Seiyuu występujący w Ouran High School Host Club, to prawdziwa śmietanka. Haruhi grana jest przez znaną także na scenie muzycznej Maaye Sakamoto, głosu Tamakiemu użyczył popularny Mamoru Miyano, albo ciekawostka – aktorka grająca Honeya, to Ayaka Saitou, odpowiedzialna także za rolę Fruits Baksetowego „klona” naszego słodkiego złotowłosego senpaja, czyli Momiji’ego Sohme :) Nigdy też nie zapomnę demonicznego śmiechu Renge, alias Kozue Yoshizumi xD

Zdecydowanie podobał mi się dobór głosów, ale ciekawostką jest to, że seria ta została w Ameryce zdubbingowana – bardzo ciężko mi wyobrazić sobie angielskojęzycznych aktorów w tej produkcji, szczególnie, że rozpoznaję tego, którego obsadzono za Tamakiego. Mówię tutaj o Vicu Mignognie – gość znany jest z Eda z FullMetal Alchemist (słyszałam próbki i kompletnie mi się nie podobał! – brzmiał zbyt dorośle jak na wiek postaci), Faia z Tsubasa Chronicles, Zero z Vampire Knight czy np. Kurza z Full Metal Panic!.

Podsumowując tą długaśną recenzję – OHSHC jest zdecydowanie najlepszą komedią anime jaką dane mi było oglądać. Całość zaliczyłam w dosłownie kilka dni (a podczas roku szkolnego, a dokładniej rzecz ujmując 3 klasy liceum, jest to prawdziwy wyczyn!) – bardzo szybko polubiłam czasami głupiutkich, ale niezwykle sympatycznych bohaterów, kuriozalne sytuacje, w które się pakowali, czy lekkie podejście jakie do serii mieli jej twórcy, jak i autorka mangi, kompletnie ignorując wszelkie zasady (to że Honey i Mori bez oblania roku byli w tej samej klasie przez kilka kolejnych wiosen, to żaden problem xD), a wręcz robiąc wszystko, aby wyśmiać konwenanse i typowe reguły rządzące szkolnymi komediami. Naprawdę z całych sił polecam tą serię – z czystym sercem wystawiłam jej 10/10, bo już dawno tak dobrze się przy niczym nie bawiłam ^^ Po włączeniu odcinka śmiałam się do łez, zaś wszystkie troski schodziły na dalszy plan :)

Co więc mogę napisać na koniec? Może… „Ten kto nie widział Orana, niech lepiej zaraz siada przed monitorem – naprawdę warto!” ;)

Cheers :*

About Shouri

English philologist | A girl in her 20s | Polish | INTJ | Bookworm | Gamer | Shipper | Anime watcher | Manga reader | Sci-Fi Fantasy geek | Volleyball fan | Always sleepy, almost always optimistic, grumpy at times, enjoys writing as a pastime :)

Posted on 7 lipca 2010, in Anime, Różne, Recenzje and tagged , , , . Bookmark the permalink. 10 Komentarzy.

  1. *.* moje pierwsze obejrzane anime a mangę też polecam mam już 3 tomy i jestem z nich szczerze zadowolona ^^

  2. wiedzmaaaa

    Moja ulubiona komedia jeśli chodzi o anime:) Jedyna, która przebiła Yamato Nadeshiko Shichi Henge:)

    Jak to obejrzałam to tylko rozpływałam się Kaori nad Tamakim:P Uwielbiam głos Mamoru Miyano:)

  3. Moimi ulubieńcami są bliźniaki ^3^
    Zadowolona przyznaję, że taką świetną produkcję rzadko się spotyka, nie pamiętam czy bym na coś narzekała…no może na to że tak mało było romantyzmu, ale skoro piszesz że w mandze jest więcej, to już się nie mogę doczekać kontynuacji =D

  4. ja uwielbiam Tamakiego ahc.. a tak pozatym to ja kocham i mangę i anime :D szkoda że 2 srii nie zrobili bo tak inaczej na papierze a w animacji :D

  5. Ech wspomnienia… też pierwsza moja styczność z tą serią miała miejsce podczas 3 klasy liceum ;D i co z tego że miałam twardo uczyć się do matury, jak obejżałam pierwszy odcinek to już nie mogłam się oderwać aż do końca ^.^ Tamaki jest rozbrajający, ale moimi ulubieńcami są bliźniaki i ich psoty ;D a po Kyouyi odziedziczył imię mój laptopik XD zdecydowanie polecam zajżeć do mangi, wprawdzie w Polsce wydano dopiero 4 tomy ale to już zawsze coś ;)) Recenzja w 100% oddaje moje wrażenia o tej serii

  6. Anime widziałam i baaardzo mi się podobało :D
    Jednak nie rozumiem jednego – jak każdy [no, praktycznie każdy. Ja to taki chodzący wyjątek.] może lubić Haruhi… -.- Na początku ją lubiłam, ale potem z każdym odcinkiem coraz mniej.
    Jednak trzeba przyznać, że anime jest utrzymane na poziomie.
    Co innego manga… Tam najnowsze chaptery powalają w sensie niepozytywnym -.-
    Hikaru się przefarbował i udaje Tamakiego … Nawet grzybki sadzi… O nie, to już nie dla mnie.
    Ale anime fajne i godne uwagi ^^ Manga na początku też :D
    Potem to już coś zupełnie innego…

  7. Kurde, kurde, kurde – moja pierwsza myśl po tym jak wstąpiłaś do tematu mangi. Mam tylko 3 tomy i chętkę zabić się za to, że nie sięgnęłam WTEDY po 4., kiedy byłam w Empiku i go widziałam. Jeżeli nie będzie go następnym razem, a mam nadzieję że przed wyjazdem nad morze znajdę czas na szukanie mangi w sklepie, potnę się…. mydłem xDD
    Co do anime, zacznę od kreski. Zapamiętałam 3 kolory – niebieski i czarny (mundurki) oraz różowy (tło). Nie jestem pewna, czy większość sytuacji rozgrywała się w sali muzycznej/Host Clubu, ale zdecydowanie gdy myślę o Ouranie, od razu widzę ten pokój. Sama kreska jest nawet niezła… Gdyby była lepsza to by anime nie było takie fajne, o. :PP
    Jest to jedna z tych serii, które oglądałam pam, pum i skończone czyli ok. 1 dnia. Raz krócej, raz dłużej. Dlatego jak mi ktoś powie to skojarzę nawet szczegóły, ale sama od sb za wiele nie wyciągnę fragmentów. Więc o tym się nie wypowiem, chyba że mam paplać o ostatnim odcinku, którego jedynego pamiętam w całości. xDD
    Seiyuu zapomniałam, zresztą liczą się dla mnie tylko wtedy, kiedy spaprali robotę.
    Mój ulubiony bohater to Tamaki, jakby go zamienić na płeć żeńską to ta „Słodka idiotka”. Za to, co opisałaś powyżej, nic dodać, nic ująć ^^
    Fabuła… Nie jest zła. Ale zdaje mi się, że poziom tej komedii zawdzięczamy bardziej barwnym postaciom niż fabule, ne? Tak, więc… nieważna !.xDD
    Podsumowując, oglądnęłabym drugi raz ;)
    Pozdrawiam.

  8. O tak… Ouran rządzi! Pooglądałam całą seria anime i teraz ku rozpaczy ojca kupuje mange, mam te 4 tomy i czekam na 5 ;)

    „Przypuszczalnie jest to rezultat bliskich stosunków z Kyouyą vel Mamusią, Szarą Eminencją – przebiegłym, wyrachowanym wiceprezydentem klubu, dla którego najważniejszą wartością na świecie są pieniądze”

    I za to go kocham ^^ Osobiście Kyouya w mandze mi się dużo bardziej podobał niż w anime.

    Kupiłam sobie na yatta.pl przypinki jedną z Kyouyą, a drugą z Tamakim. Przesłodko wyglądają ;)

    P.S. U mnie nowy rozdział opowiadania :)

  9. Jak tylko zobaczyłam, że zrecenzowałaś moją wieelką miłośc od razu rzuciłam się na właściwą notkę. Oczywiście – zgadzam się ze wszystkim. Może poza jednym faktem – Haruhi nie była chłopczycą. Wszystko jest potem wyjaśnione – włosy i strój, ale zanim wstąpiła do Ourana była zwyczajną gimnazjalistką. Nie ubierała się w łaszki z działu męskiego. Ubierała się zwyczajnie.

    Mange mam – 4 tomy. Wydano już 6 (sporo temu pisałaś to ;D), a jest ich 15. Przeraża mnie fakt, że manga wydawana jest jako dwumiesięcznik. Rozumiem, sporo trzeba nad tym popracowac, przysiąśc, dopieścic. Ale jako FANKA nie mogę się doczekac tego niezwykłego zakończenia. Tzn – czy niezwykłe jest, nie wiem, ale bardziej dokładne niż w anime. ROMANTYCZNE, rarytas dla każej baby xD.

    Przyznam się bez bicia, że po przeczytaniu kilku tomów mangi miałam okazje powtórzyc sobie anime i straciło u mnie trochę punktów. Nie, że przestalam je lubic – broń Boże! Po prostu rozbrajające teksty Bisco Hatori są nie do zastąpienia ;D.

    • Tak, tak wiem – tutaj raczej przez tą chłopczycę po prostu chciałam pokazać, że nie jest bohaterką z typu „słodkich, krzyczących na widok przystojniaków laleczek”, a raczej taką twardo stąpającą po ziemi heroiną :) Jednak wiem o co Ci chodzi ^^

      Może nie znów aż tak dawno – lipiec, to jeszcze nie koniec świata ;D Ja właśnie ostatnio zobaczyłam 5 tom w księgarni i z radochą pobiegłam z nim do kasy ^^ 6 wyjdzie w październiku :) Ogólnie mnie ten dwumiesięcznik aż tak nie przeszkadza, bo prawie co miesiąc mam coś nowego dla siebie – na przemian wychodzi Alchemik i Ouran :) No i z tego co czytałam wypowiedzi Pawła Dybały, to niestety szybsze wydawanie nie wchodzi w grę, bo Ouran ma tyyyyyyyle tekstu i to tak ułożonego, że trzeba włożyć naprawdę sporo pracy w tłumaczenie, a przecież są jeszcze inne tytuły, nad którymi trzeba przysiąść :) Cieszy mnie też to, że Ouran kończy się w Japonii na tych 18 tomach (przynajmniej według MALa na 18) – dobrze, że autorka wie kiedy skończyć i na siłę niczego nie przeciąga ;) Mam też w sumie cichą nadzieję, że Hatori Bisco weźmie się teraz za dokończenie Millennium Snow ^^

      Bardziej romantycznie? Czyli jak rozumiem czytasz skany? Ja staram się ćwiczyć silną wole i pozostać przy polskim wydaniu xD

      Hmmm… tak to już chyba jest z re-watchami – powtórki już trochę odbierają urok :( Po za tym ja zawsze uważałam, że żadne anime nigdy nie było lepsze niż manga ;] A do tego polskie tłumaczenie („Oho, Jego Wysokość emuje”, „A Ty, sempaj, mógłbyś z łaski swojej nie zakładać mi w domu plantacji grzybów?!” „Klub Le’Zbawienie” – niektóre rzeczy rozkładają mnie na łopatki xD) dodaje do oceny co najmniej kilka oczek ;]

      Pozdrawiam ^^

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: