Tales of Symphonia ~Tethe’alla Arc~ – Odcinek 01

Kyaaaa~! Praktycznie od jakichś… dwóch (?) miesięcy nie obejrzałam ani jednego anime, więc wyobrażacie sobie pewnie jaką miałam radochę, kiedy odpaliłam wczoraj Tosa – moją ukochaną, wyczekiwaną serię tego sezonu ^^

Ubaw był przedni – nie brakowało momentów zabawnych jak i dramatycznych, trochę romantycznych oraz wywołujących mieszane uczucia. Oczywiście największą radochę na pewno mieli przy oglądaniu fani gry :) Były chwile kiedy sama buzia się uśmiechała widząc znajome miejsca, czy tak dobrze kojarzone ataki.

Ech… ja chcę więcej! ^^ Na szczęście kolejny odcinek wychodzi już 26 maja, więc nie jest to data jakoś strasznie oddalona w czasie – całość OAV będzie składać się z 4 epizodów, każdy wychodzący co dwa miesiące, tak więc mamy marzec, maj, lipiec i wrzesień. Cóż, zdecydowanie jest na co czekać ;]

PS: Opóźnienia w dodaniu notki były spowodowane moim odcięciem od internetu – mam nadzieję, że się to już nie powtórzy w najbliższym czasie ;)

Openieng:

Jest genialny – piosenka „Tenkuu no Canaria” Nany Mizuki, jednej z moich ulubionych japońskich wykonawców, ukazała się już ładnych kilka miesięcy temu i od tamtej pory kompletnie mnie zaczarowała! Nie potrafię określić co w niej jest, ale uwielbiam taką muzykę ^^ Utwór jest szybki, ale przeważają w nim dźwięki skrzypiec i innych symfonicznych instrumentów. Sama animacja jest bardzo fajnie zrealizowana – jak to w serii fantasy, opening zazwyczaj służy przedstawieniu bohaterów i pokazaniu ich w jakichś charakterystycznych sytuacjach oraz daje nam możliwość popodziwiać jak walczą, co jest naprawdę świetnie zanimowane. Zdecydowanie moja ulubiona scena to Lloyd chcący uderzyć Kratosa – dlaczego? Bo lubię tą dwójkę i ich relacje ^^

Ending:

Zaintrygowała mnie piosenka Akiko Shikaty „Inori no Kanata” już kiedy pierwszy raz usłyszałam ją w trailerze, ale nie spodziewałam się, że aż tak mnie kopnie, gdy dostanę całość. Słuchając jej mam wrażenie jakbym odpływała myślami w świat baśni – ma tak niesamowite celtyckie, folklorowe tchnienie ^^ Ciekawe jest to, że spora część utworu jest wykonywana w jakimś wymyślonym języku, co jest zresztą bardzo typowe dla tej Pani. Jej piosenki łączą zazwyczaj japoński z np. łaciną, włoskim, francuskim, itp. Zresztą coś więcej na ten temat powiem w notce jej poświęconej, ponieważ mam zamiar przetłumaczyć „Inori no Kanata” :) Co się tyczy animacji – jak to miało miejsce i w pierwszej serii, ending to scenki w wykonaniu plushie xD Ciekawy i nietypowy pomysł ;)

Streszczenie:

Kontynuując wyprawę, która rozpoczęła się w Sylvarancie, drużyna dociera do Tethe’alli – świata równoległego. Z pomocą Zelosa, tamtejszego Wybrańca, który jednocześnie zostaje ich „opiekunem”, udaje im się zdobyć zgodę na podróżowanie po kraju. Znajdują oni Altesse – krasnoluda, który przeprowadzał kiedyś eksperymenty związane z zaszczepianiem ludzi Exsphereów oraz Presee – ofiarę tychże badań. Mężczyzna zgadza się pomóc im w wykonaniu Key Crestu, dzięki któremu Collete będzie mogła stać się taka jak kiedyś – w tym celu udają się do kopalni po odpowiednie materiały. Tam spotykają Kratosa, który pragnie zabrać ze sobą Collete, ale jednocześnie nie chce ich skrzywdzić, co daje Lloydowi sporo do myślenia. W tym momencie zjawia się Yggdrasil – przywódca Cruxisu.

Przemyślenia:

Szczerze mówiąc zapomniałam już, że OAV czasami trwają dłużej niż zwykłe odcinki, dlatego byłam niezwykle miło zaskoczona widząc na liczniku prawie 43 minuty ^^ …choć i tak jak dla mnie to było co najmniej o kolejne 43 minuty za mało xD

Zacznijmy jednak od początku, czyli od grafiki. Już pierwsze Tos było bardzo ładnie wykonane, dlatego szczególnie nie zdziwiło mnie, że i drugi sezon stoi na tym samym lub wyższym poziomie. Tła są bardzo szczegółowe, a kolory wyraźne, ale z drugiej strony nie dają po oczach, są jakby odrobinkę stonowane. Efekty świetlne wyglądają porządnie – zdecydowanie w niektórych momentach, jak np. kiedy Collete reaguje na wrogów w Meltokio a bohaterowie widzą fioletowe smugi i błyski, w ich wykonaniu pomogły komputery ;)

Jednak jeśli chodzi o wygląda, to tym czym najbardziej się zachwycam są sceny akcji. Walki wyglądają genialnie – animacja postaci jest bardzo płynna i naturalna. Sprawia wrażenie, że gdyby człowiek był odpowiednio wysportowany, to może nawet i dałoby się coś takiego zrobić xD

Chyba najbardziej podobało mi się początkowe Zelos vs. Regal – ogólnie strasznie fajnie oddano styl, którym posługują się dane postacie. Tutaj chyba właśnie Regal (ten niebiesko-włosy xD) jest najlepszym przykładem. Z powodu kajdan, które ma na rękach, może posługiwać się praktycznie tylko nogami i w walce to dokładnie widać.

W ogóle już sam fakt tego, że bohaterowie korzystają ze swoich znanych z gry ataków, sprawia, że automatycznie człowiek się uśmiecha :] Wydałam z siebie radosne kyaaaaa~ widząc Light Spear oraz Demon Fang – mam nadzieję, że i w kolejnych odcinakach będą smaczki dla fanów ^^

Na muzykę także warto zwrócić uwagę i nie mówię tu już nawet o samym openingu i endingu. Utwory prawie cały czas towarzyszące nam podczas epizodu są przyjemne dla ucha i fajnie dopasowane do sytuacji – chyba najbardziej podobał mi się motyw podczas rozmowy Lloyda z Altessą. Taki delikatny, melancholijny, pianinkowy… Jeśli wyszła ścieżka dźwiękowa do Tosa to zdecydowanie muszę ją dorwać ;)

Idziemy dalej – fabuła. Wydaje mi się, że jest ciut lepiej prowadzona niż w części pierwszej. Brak w niej dłużyzn pokazujących podróż, a akcja skupia się na jakichś bardziej kluczowych wydarzeniach. Oczywiście nie ulega wątpliwości, iż w pewnym stopniu została zmieniona w stosunku do gry – Presea jako dziewczynka mieszkająca u Altessy? Zdecydowanie wyglądało to inaczej w jerpegu, ale cóż. Takich rzeczy nie sposób było uniknąć – trzeba było dokonać korekt, aby zmieścić się z wielogodzinnym materiałem w tych 4 odcinkach, no i żeby dla postronnego widza jakoś to wszystko trzymało się kupy ;]

Jeśli chodzi o bohaterów, to jak dla mnie pierwsze skrzypce w tym epizodzie zdecydowanie grał Zelos! xD Wcześniej nie byłam jakąś fanatyczną fanką naszego czerwonowłosego Wybrańca, ale zdecydowanie teraz go ubóstwiam! ;] Jego miny, niektóre hasełka, czy zachowanie – pure win ;D Do tego jest ciekawą postacią, ponieważ jak już pokazały ostatnie minuty, to szczwany lis tylko grający idiotę – and that’s why we love Zelos ;] Reszta też pozostała w swoich charakterach. Bardzo lubię Lloyda i ten jego idealizm – aż żal że już prawie nie ma na świecie takich ludzi… Sheena oraz jej relacje z Zelosem doprowadzały mnie do głośnych parsknięć śmiechem, Genis, któremu wcześniej chyba najwięcej można było zarzucić, teraz już bardziej przypomina siebie – jego zachowanie przy Presei, nienawiść do Zelosa. Kiedy pojawi się Mithos pewnie jeszcze bardziej wykorzystają potencjał tej postaci :) A Raine I Collete? Akurat teraz nie miały za bardzo co robić, ale każda ma ważną rolę do odegrania w Tethe’alli, więc pewnie zobaczymy je częściej w kolejnych odcinkach.

Z „bad boyów” mamy póki co Kratosa… go LloydxKratos! W wypadku tej dwójki już jestem fanatyczną fanką <śmiech> Doszłam też do dziwnego wniosku, że nie irytuje mnie już tak jego głos – choć dalej uważam, że gość, który dubbingował go w angielskiej wersji brzmi sto razy lepiej, jestem w stanie go znieść bez zgrzytania zębami… czego niestety nie mogę powiedzieć o Yggdrasilu :/ Nie spodziewałam się, że ma tak męsko-brzmiącego seiyuu! Kompletnie nie pasuje mi on do jego wyglądu…

Właśnie! Jeśli już jesteśmy przy Yggdrasilu – kiedy się pojawił, a Lloyd powiedział by najpierw sam się przedstawił, zanim zapyta innych o imię, mało nie spadłam z krzesła xD Ta linijka to sztandarowe zdanie naszego idealisty ;) Trochę się zawiodłam na angielskich subach, bo nie napisali tego w ten sam sposób, w jaki mówił to w grze. “Before you ask someone’s name, state your own first” nie brzmi tak fajnie jak „Give me your name and I shall give you mine” wypowiadane tym jego buńczucznym, buntowniczym tonem ;] Ogólnie fajnie by było usłyszeć więcej takich typowych powiedzonek z gry… Ślicznie proszę, co? Może scenarzyści mnie wysłuchają xD Jeśli zobaczę wymianę zdań:

Genis: „Dwarven vow number 7:”
Collete: „Justice and love will always win”
Lloyd: “Oh, I hate that saying!”

Będę usatysfakcjonowana xD Zawsze miałam ubaw kiedy słyszałam to po wygranej bitwie ;)

Już wcześniej wspominałam o tłach, ale jeszcze chciałabym do tego wrócić – bardzo fajnie wykonane są wszystkie lokacje. Wiernie przeniesiono dużo specyficznych miejsc, poczynając choćby od domku Altessy, po wejście do kopalni (ciągle pamiętam jak wyglądała walka, którą trzeba było stoczyć w tamtym momencie ;]). Kolejny wielki plus dla grafików.

Muszę też przyznać, że cały odcinek całkiem nieźle wyszedł pod względem emocjonalnym – nie zabrakło patosu i dramatyzmu w przedstawieniu relacji LloydxCollete (nie zrozumcie mnie źle! Jestem fanką tego paringu :D), czy przyjaźni pomiędzy bohaterami (patrz: Lloyd i Genis). Komizm spisał się świetnie – był lekki i tak gdzie trzeba (patrz: Zelos i Genis). Właśnie cała zabawa z seriami fantasy polega na tym, żeby je dobrze wyważyć. Trzeba być poważnym, ale nie bać się wrzucać też do mixu czegoś co rozluźni atmosferę ;)

Na koniec tego mojego ultra długiego wywodu powiem tylko tyle, że dla fana Tales of Symphonia obejrzenie tej serii jest czymś musowym. Fajnie zobaczyć grę z innej perspektywy, szczególnie tak dobrze zrealizowanej ^^ Inni zaś powinni być usatysfakcjonowaniu przyjemnym anime fantasy, których znów tak dużo na rynku nie ma ;] …Ech… to mi przypomniało, że jeszcze mi połowa drugiej płyty została do przejścia – jako, że skończyłam już Dragon Age’a Przebudzenie, zdecydowanie wraca mi motywacja do JRPG xD

Omake:

To co widzicie powyżej, to omake, które dołączono do pierwszego DVD z ToS. Nie wiem jak wy, ale ja miałam ubaw na sto dwa przy oglądaniu! Parodia praktycznie każdej postaci i jej zachowania wyszłą genialnie – Kratos i Jugment rządzi! Zrobili z niego takiego boysbandowca, że hej xD A Genis? – i tak okazał się tylko komicznym akcentem ;P Na łopatki jednak rozłożyło mnie gadanie o tym jaki cel mają dwa białe paseczki powiewające za Lloydem  <śmiech> Popłakałam się przy oglądaniu – poproszę więcej takich speciali!!!

Screeny:

Cheers! :*

About Shouri

English philologist | A girl in her 20s | Polish | INTJ | Bookworm | Gamer | Shipper | Anime watcher | Manga reader | Sci-Fi Fantasy geek | Volleyball fan | Always sleepy, almost always optimistic, grumpy at times, enjoys writing as a pastime :)

Posted on 24 Maj 2010, in Anime, Tales of Symphonia ~TA~ and tagged , , , , , , , , , , . Bookmark the permalink. 2 Komentarze.

  1. wiedzmaaaa

    Jedyne Tales of jakie oglądałam to Tales of the Abyss, które średnio mi się widziało, bo oglądanie tego raz na tydzień sprawiało, że nie nadąrzałam… Za bardzo rozbudowany świat i prawa nim rządzące…

    Ale chciałam powiedzieć, że obejrzałam już Brotherhooda na bieżąco i jestem zachwycona (opening wciąż do mnie nie przemawia, nie pasuje mi tu po prostu). Moja miłość do tej serii powróciła:)

  2. Czytając tą notkę, nie mogłam się pozbyć wrażenia, że niby po części wiem, o czym mówisz, lecz tak naprawdę w rzeczywistości nie wiem kompletnie nic. Postacie, o których mówisz… Niby je znam, ale już prawie ich nie pamiętam. Wiem, że kiedy obejrzałam pierwszą serię ToS’a, nie mogłam się doczekać, kiedy zobaczę drugą, ale teraz nawet mnie nie kusi, żeby ją włączyć. Może gdybym grała w grę, byłoby inaczej, ale tak… Chyba nie wciągnęłam się za bardzo, bo połowy imion nawet nie potrafię dopasować do postaci W wolnej chwili może obejrzę i wtedy napiszę coś więcej (bo teraz nie za bardzo wiem, co mam pisać), ale szczerze mówiąc, nie jestem pewna czy takowa nastąpi.
    Pozdrawiam ^^
    Alex

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: